Rysy – jak wejść? Opis szlaku, trudność, mapa
Rysy to najwyższy szczyt Tatr po stronie polskiej i główny cel wędrówek podczas urlopu, wypoczynku i przyjazdu turystów do Zakopanego. W tym wpisie znajdziesz opis szlaku od polskiej strony. znad Morskiego Oka.
Jak wejść na Rysy?
Samo Zakopane jest świetną bazą wypadową na te niższe i wyższe szczyty pasma górskiego, uważanego za najciekawsze w Polsce. Nie ma się czemu dziwić. Przecież każdy chce zdobyć szczyt, a można to zrobić od dwóch stron:
1. Szlakiem z Palenicy Białczańskiej przez Morskie Oko i Bulę – wariant trudniejszy.
2. Szlakiem ze Słowacji z miejscowości Štrbské Pleso – wariant łatwiejszy.
Szlak na Rysy od słowackiej strony to łatwiejszy wariant
Trzeba pamiętać, że ten szczyt nie należy do najłatwiejszych. Mimo że na szczycie można spotkać tyle ludzi, to większość z nich decyduje się na wyjście od strony słowackiej.
To wyjście polecane jest dla osób początkujących i tych, którzy decydują się na rodzinną wycieczkę. Idąc od strony Morskiego Oka, do pokonania jest spory odcinek z łańcuchami i przełączka – uważana przez wielu za najtrudniejszy odcinek szlaku od polskiej strony.
Ten moment będziesz mógł zobaczyć poniżej, ponieważ nagraliśmy krótki film przedstawiający przejście przez przełączkę. Musisz wiedzieć, że na górę jest kawał drogi.
Parking na Palenicy Białczańskiej
- Parking na Palenicy Białczańskiej kosztuje w sezonie 75 złotych,
- Poza sezonem od 25 złotych w górę. Zależy od terminu,
- Uwaga! Bilet musisz kupić wcześniej online. Inaczej nie wjedziesz,
- Bilet do kupienia na stronie TPN-u.
Mapa szlaku – czerwony szlak z Palenicy Białczańskiej na szczyt
czas przejścia – 13 godziny | dystans – 26 kilometrów | suma podejść – 1800
9 kilometrów drogi do Morskiego Oka w Tatrach
Przed 4 ruszamy czerwonym szlakiem nad Morskie Oko i ta 9-kilometrowa, asfaltowa droga obok Wodogrzmotów Mickiewicza w Tatrach jest drugim testem czy jesteśmy cierpliwi. Idziemy po drodze w ciemnościach.
Oczywiście z każdej strony dochodzą pomrukiwania niedźwiedzi, gdzieś blisko jelenie mają rykowisko, tu jakieś auto, tutaj turyści wracają z Morskiego Oka. Jednak po 5:15 bezpiecznie jesteśmy przy schronisku nad Morskim Okiem, które okazuje się zamknięte.
Rzadko się zdarza, żeby jakieś schronisko, a przynajmniej przedsionek nie były otwarte. Na polu zimno, jakieś 2 stopnie, a my siedzimy na ławeczce, podziwiając ciemność i kilka osób idących już tutaj, gdzie my za chwilę pójdziemy. Schronisko leży w bardzo urokliwym miejscu.
O poranku jest tam jeszcze spokojnie, natomiast w późniejszych godzinach i w sezonie jest wypełnione po brzegi. Jeśli będziesz tam kiedyś, to polecamy Ci wyjście na Szpiglasowy Wierch w Tatrach. Bardzo ciekawa trasa, którą można dojść do Doliny Pięciu Stawów.
Od Morskiego Oka idziemy w kierunku Czarnego Stawu
Przed 6 idziemy dalej czerwonym szlakiem. Najpierw musimy obejść Morskie Oko, a następnie dotrzeć nad Czarny Staw. Już o 6:45 jesteśmy u góry. Robi się nieco jaśniej, ale niestety mało co widać. Same chmury dookoła. Jest tutaj kilka osób, a nawet ktoś śpi w namiocie. Z tego miejsca zaczynamy naszą właściwą wędrówkę na najwyższą górę Polski.
Czarny Staw pod Rysami
Jest to dla nas nowy szlak, bo nad Czarny Staw już w tamtym roku szliśmy. Jest tutaj cicho i spokojnie. Jedna osoba kieruje się w stronę Mięguszowieckiej Przełęczy pod Chłopkiem szlakiem zielonym. Z lewej strony dochodzi szum Czarnostawiańskiej Siklawy. Tak jak przedtem, tak i teraz musimy obejść staw, a potem rozpoczyna się mozolna wędrówka.
Czarny Staw to kultowe jezioro w Tatrach. Na miejscu znajduje się drewniany krzyż, a widoki nad Morskie Oko potrafią zachwycić. Czarny Staw ma głębokość 76,4 metrów.
Od Czarnego Stawu można iść dalej na najwyższy szczyt Polski lub na Mięguszowiecką Przełęcz pod Chłopkiem. Bezpośrednio nad jeziorem wznoszą się ściany Kazalnicy. Kocioł Czarnego Stawu otacza grań od Mięguszowieckiego Szczytu Czarnego przez Wołowy Grzbiet, Rysy, Niżnie Rysy i Żabią Grań z Żabim Szczytem Wyżnim, Żabim Mnichem aż po Owcze Turniczki.
Z Czarnego Stawu idziemy w kierunku Buli pod Rysami
Trasa jest z początku bardzo łatwa. Po kamiennej ścieżce bardzo szybko osiągamy wysokość. Na odcinku 1 kilometra i 600 metrów podchodzimy ponad 800 metrów do góry. Idziemy początkowo za ścieżką, cały czas zakosami. Wchodzimy następnie do kamiennej krainy, z którą przez długi czas się nie rozstaniemy.
Dochodzimy do charakterystycznego kamienia, przy którym każdy robi sobie zdjęcie. Stoi on tuż obok drogi. Jest to miejsce, z którego dobrze widać Czarny Staw oraz Morskie Oko. Jest to dobry moment, żeby chwilę odpocząć i nabrać sił przed łańcuchami.
Idąc dalej w kierunku buli, powinniśmy już widzieć wierzchołki naszego dzisiejszego celu, jednak w takim mleku widać tylko kilka metrów do przodu. U góry na pewno jest coś widać. Spodenki trzeba zamienić na spodnie i coś zjeść przed wspinaczką na łańcuchach. Podczas drugiego śniadania mijają nas turyści.
Łańcuchy – trudniejszy odcinek na szlaku
Uchodzimy kawałek dalej i wreszcie zaczynają się łańcuchy, to na co czekaliśmy po tym denerwującym dla nas podejściu, zwłaszcza że jeszcze nic nie widać. Wchodzimy na pierwszy łańcuch i pokonujemy go bez większych trudności. Droga jest ok. Ciężej jest nieco wyżej, jak łańcuch jest zmrożony, a próg, po którym można wyjść, jest cały oblodzony i śliski. Dodatkowo przepaść z prawej strony jest niemała. Jak takie warunki są już tutaj, to co będzie wyżej.
W międzyczasie dołączają do nas kolejne osoby i spokojnym krokiem zmierzamy do góry. Nikt się tutaj nie śpieszy, bo jest ślisko, a łańcuchy zimne. Nie zazdroszczę tym, którzy idą bez rękawiczek, a są tacy. Nagle ktoś coś woła z dołu. Wszyscy obracamy się i widzimy jak chmury, które spowijały szczyty w ostatnich godzinach, przechodzą i naszym oczom ukazują się wspaniałe widoki.
Przełączka to dla nas najtrudniejszy moment
Takie cuda zobaczyć w Tatrach. O takim czymś właśnie marzyliśmy. Robimy sobie przerwę. Każdy robi zdjęcia, bo jest co oglądać. Przecież nic nie było widać do tej pory. Ci, co minęli nas, to muszą mieć u góry widoki, a turyści z dołu jeszcze nie wiedzą, jak tutaj jest pięknie.
Wspinamy się coraz to wyżej i docieramy do przełączki, czyli miejsca, gdzie ludzie tracą pewność siebie i wiele osób po prostu nie idzie dalej. Za nami był już kawał drogi. My widzieliśmy, jak szła za nami para. Dziewczyna była zachwycona całą wędrówką, chciała stanąć na szczycie, szła pewnie po łańcuchach, ale doszła do przełączki i dalej nie odważyła się iść. Została i płakała.
Prawdę mówiąc, pokonanie tego odcinka nie jest trudne, jak są dobre warunki, jak jest oblodzenie to już gorzej. Trzeba się mocno trzymać łańcuchów, ale stromy stok za nami robi wrażenie. Ludzie radzili sobie, jak mogli, jedni nie patrzyli w dół, inni szli przodem do przepaści na tyłku.
Będąc między słońcem a mgłą ujrzeliśmy Widmo Brockenu w Tatrach
Obracamy się w kierunku miejsca, skąd przyszliśmy i widzimy tam Widmo Brockenu! Jest to zjawisko optyczne, które spotykane jest w wyższych partiach gór, chociaż nie zawsze. Wśród miłośników górskich wędrówek mówi się, że osoba, która go zobaczy, to umrze na szlaku. Nie ma co się jednak martwić, bo jak zobaczysz je 3 razy, to odczynisz urok.
Przechodzimy to newralgiczne miejsce, które widać na filmie i na Rysy ostatnia prosta. Aparat znowu do plecaka i fruuu do góry. Ostrożnie, bo tutaj jest gorzej. Z przeciwka nikt nie idzie, to wspinamy się i już w myślach rodzi się pytanie, jak tutaj będzie zejść. W innej porze roku byłoby na pewno łatwiej.
Już jesteśmy! Zdobyliśmy szczyt Rysy mierzący 2499 m n.p.m.
I wreszcie po kilkunastu minutach jesteśmy na miejscu. Najwyższy szczyt naszego ukochanego kraju zdobyty. 2499 m n.p.m. padło naszym łupem o 10:55. Dojście z Palenicy Białczańskiej na szczyt zajęło nam prawie 6 godzin w obecnych warunkach.
Można powiedzieć, że wykorzystaliśmy idealnie moment na wyjście tutaj, bo teraz kiedy piszę ten wpis, jest 8 października, a w Tatrach prawie metr śniegu. W międzyczasie znowu zmieniłem spodnie na spodenki, bo się w nich wygodniej szło, a znowu nie było strasznie zimno.
Szczyt do Korony Gór Polski
Tym sposobem skompletowaliśmy całą Koronę Gór Polski. Stwierdziliśmy, że już nigdy więcej tutaj nie wrócimy, chyba że zrobią kolejkę pod same łańcuchy, bo ten odcinek od Czarnego Stawu do łańcuchów jest koszmarny i nudny.
Teraz pozostaje nam tylko bezpiecznie wrócić na dół. Obawa przed schodzeniem oddala się z każdym kolejnym metrem, zwłaszcza u mnie, bo o wiele lepiej mi się schodzi, niż idzie do góry. Angelika jednak wolała podchodzić. Aparat do plecaka i złazimy w dół. Widmo Brockenu widzieliśmy przed wyjściem na Rysy, po zejściu z nich i potem jeszcze niżej tak więc nie wiemy, czy to się liczy podczas jednej wycieczki, żeby być bezpiecznym w górach.
Schodzimy ostrożnie w dół do Morskiego Oka – wierzchołek zostawiamy za nami
Zaczęliśmy schodzić o godzinie 11:15, a nad Czarnym Stawem byliśmy o 13:39. Prawie 2,5h się schodziło. Mijaliśmy po drodze sporo ludzi, ale nie było takich zatorów, jak to jest w okresie letnim, gdzie są osoby, które się boją, idą pomału, a 'eksperci’ komentują i wyśmiewają osoby spanikowane.
Trzeba otwarcie przyznać, że dla zwykłej osoby, która przyjechała sobie tylko po to, aby zdobyć wierzchołek, to ten szlak może okazać się trudny. Polecamy w każdych warunkach mieć przy sobie rękawiczki.
Ta trasa na jednym z portali porównywana jest do wyjścia na Giewont, ale to gruba przesada. Schodząc na dół znowu, weszliśmy w gęste chmury, a turyści idący do góry co chwilę pytali, czy coś u góry widać. Jak dowiadywali się, że takie cuda to od razu im się humor poprawiał.
Nas dobry humor nie opuszczał, bo zdobyliśmy szczyt, który jeszcze w ostatnim czasie był dla nas nieosiągalny, jako mało wprawionych łazików. Trzeba było podejść do nich z szacunkiem i odpowiednio się na tę wędrówkę przygotować. Udało się.
Informacje praktyczne przed wyruszeniem na szlak
1. Najlepiej wychodzić bardzo wcześniej rano,
2. Samochód trzeba zatrzymać na parkingu w Palenicy Białczańskiej w drodze do Morskiego Oka,
3. Szlak można podzielić na 2 dni – nocleg nad Morskim Okiem,
4. Przed wyruszeniem na szczyt zalecamy zdobycie mniej wymagających szczytów w Tatrach,
5. Przejście całej drogi mierzącej 26 kilometrów zajmuje około 13 godzin,
6. Na łańcuchach może być problem z płynnością przejścia,
7. Na przełączce wiele osób się zatrzymuje i boi się iść dalej,
8. Wierzchołek nie jest zbyt obszerny, dlatego bezpiecznie zmieści się na nim kilkanaście osób,
9. Rysy składają się z dwóch wierzchołków: polski mierzy 2499 m n.p.m. a słowacki 2503 m n.p.m
10. Rysy zimą są szczytem bardzo trudnym do zdobycia i wymagają sprzętu oraz odpowiedniego przygotowania. Najlepsza pora roku do zdobywania to jesień,
11. Przed wyjściem na szlak warto obserwować prognozę pogody w Tatrach i informacje o warunkach. Te można sprawdzić na Tatrzańskim Parku Narodowym,
12. W razie potrzeby wezwij TOPR i koniecznie miej w telefonie aplikację Ratunek,
13. Na szlak warto zabrać rękawice.
Witam Autora,
bardzo ciekawie i rzeczowo napisane. Miło się czyta. Znam Karkonosze, ale nawet wejście na Kasprowy było już pewnym wyzwaniem i faktycznie poczułem respekt dla gór jakiego wcześniej nie doświadczyłem nawet zimą podbiegając na Śnieżkę. Tatry to zupełnie „inny kaliber”. To nie są żarty i akcje „wejdę choćby w szpilkach” mogą się skończyć absolutną tragedią (co się niejednokrotne stało…). Pozdrawiam i gratuluję! 🙂
Ja pierdziele, jak mozna nie zrobic tej przelaczki pod samym szczytem. Tacy ludzie, jak ta dziewczyna nie powinni nigdy wejsc na taki szlak, skoro boja sie prostego, UBEZPIECZONEGO lancuchami odcinka.
Różnie ludzie reagują na warunki. 🙂 Ktoś może dostać ataku paniki i nie pójdzie dalej.
Cześć! Niesamowite zdjęcia ze szczytu. Widziałam, że „kilka” szlaków udało się Wam pokonać także z brzuszkiem. Nam do zakończenia KGP w rok zabrakło właśnie wejścia na Rysy. Czy Waszym zdaniem 4ty miesiąc ciąży, przy zachowaniu odpowiedniego tempa marszu i pilnowania pulsu (być może od strony słowackiej) będzie odpowiednim czasem? Oczywiście dla aktywnej górsko (i wspinaczkowo) przyszłej mamy ;).
Hej 🙂 Od polskiej strony odradzam wyjścia w ciąży. Lepiej nie ryzykować. Od słowackiej strony nigdy nie szliśmy, dlatego nie mogę ocenić, jaki jest tam szlak dokładnie. Ja bym chyba Rysy jednak odpuściła, ale warto skonsultować się z lekarzem prowadzącym. Razem ustalicie, czy jest to dobry pomysł. 🙂 Jeśli zdecydujesz się iść, to koniecznie zakupcie sobie dodatkowe ubezpieczenie. 🙂
Ale na szczycie góry (2503 m n.p.m.) w końcu byliście?
Bo polski wierzchołek nim nie jest, a z jakiegoś powodu 90% ludzi na Rysach olewa odległy o rzut beretem szczyt i ogranicza się do polskiego wierzchołka. Tak to przynajmniej wyglądało w ostatnią niedzielę, gdy tam byłem.
Ps. Też się obawiałem zejścia, a okazało się, że było dużo łatwiejsze od wejścia, wystarczy zrobić dobry użytek z łańcuchów.
Naszym celem było wyjść na polski wierzchołek Rysów i też tak zrobiliśmy. Co prawda w tamtym momencie było troszkę ślisko, bo ostatnie metry szczytu były pokryte lodem.
Pięknie, pięknie. Ja nigdy takiego czegoś nie doświadczyłam w górach. Jestem pozytywnie nastawiona. Chcę kiedyś to zobaczyć.
Witam , w poście mówicie o porównaniu do wejścia na Giewont ,a więc waszym zdanie łatwiej jest wejść na Rysy czy trudniej w stosunku do Giewontu ?
Rysy są o wiele trudniejsze od wyjścia na Giewont. 🙂
Przydatny wpis! Z lękiem wysokości jednak nie zaryzykuję wejścia na Rysy od polskiej strony choć widoki piękne. 😉
Piękne zdjęcia!
W tej budce strażniczej przez całą noc ktoś siedzi ?
Wow! Super warunki na szczycie! 🙂
Tak często Was czytam, że dziś mi się przyśnilo, że Was spotkałam, ale nie w górach a w Warszawie ???? Jestem pod wrażeniem Waszych górskich wycieczek i pięknych zdjęć! Gratuluję zdobycia Rysów! Zarówno Rysy jak i Kościelec, z Waszego poprzedniego wpisu,są w mojej strefie marzeń. Sama mam już odwagę, by spróbować, ale muszę namówić jeszcze męża ???? Pozdrawiam Was ciepło, Ola
Nie żartuj :P. To chyba jakieś koszmary musiały być 🙂
Trzymamy kciuki za realizację planów 🙂