Piotruś – opis szlaku turystycznego z Zawadki Rymanowskiej
Piotruś to szczyt w Beskidzie Niskim mierzący 727 m n.p.m. Jeśli ktoś potrzebuje ciszy i spokoju, to powinien się tam wybrać. Trasa jest dzika i rzadko uczęszczana.
- Po drodze znajduje się kapliczka świętego Jana z Dukli,
- Nieco dalej jest jego Pustelnia,
- Na wycieczkę warto przeznaczyć około 8 godzin.
Relacja z wycieczki
17 lipca zawitaliśmy w gościnne progi Beskidu Niskiego. Okazały się one bardzo gościnne pod względem szlakowym, miłych ludzi na trasie i przyjemnej kwatery, w której nocowaliśmy. Cel na ten dzień był jasny – zdobyć Piotrusia i ewentualnie Cergową jak starczy czasu.
Pogoda okazała się kapryśną. Wszędzie zapowiadali piękną pogodę, czyli + 30 stopni i bezchmurne niebo. Niestety o godzinie 7:00 dopadła nas burza i ulewa. Później pogrzmiewało, a na końcu zrobiło się już o wiele przyjemniej.
Sprawdź opis szlaku na Cergową do wieży widokowej w Beskidzie Niskim
Mapa trasy
Poniżej na mapie zaznaczyłem naszą trasę. Cały szlak mierzył 20,4 km. Jego przejście zajęło nam 10 godzin z przerwami i burzą. Na trasie mieliśmy około 800 metrów podejścia.
Zawadka Rymanowska w Beskidzie Niskim i parking przy szlaku
Wyprawę rozpoczęliśmy tradycyjne od dojazdu na miejsce. Zajęło nam to bodajże około dwie godziny. Nie musieliśmy się zbytnio spieszyć, dlatego też wstaliśmy później, bo około 3:00. Zanim się spakowaliśmy, to trochę minęło, a po drodze jeszcze tankowanie i tak zeszło.
Po 6 byliśmy na miejscu. Zaparkowaliśmy pod dawną cerkwią greckokatolicką pod wezwaniem Narodzenia Bogurodzicy. Obecnie jest to kościół Narodzenia Najświętszej Maryi Panny.
- Współrzędne parkingu przy szlaku: 49.5061, 21.7251.
W miejscowości natkniemy się również na bazę namiotową SKPB Lublin, która działa w lipcu i sierpniu. Żyje tutaj około 240 osób, których ceni ogromna gościnność i uprzejmość.
Opis szlaku z Zawadki Rymanowskiej na Piotrusia
Ruszyliśmy za żółtą ścieżką na Piotrusia. Dostaliśmy wiadomość, że na Pogórzu Rożnowskim przechodzi gwałtowna burza i że idzie w kierunku wschodnim – czyli na nas.
Jak to? Przecież wszystkie prognozy nic nie wskazywały. Miała być piękna pogoda z bezchmurnym niebem. Nad nami nic nie wskazywało, że czyściutkie niebo przysłoni gęsta warstwa chmur.
Uszliśmy kawałek i czekało nas pierwsze przedarcie się przez beskidzkie zarośla. Trochę źle się szło, bo była rosa. Stanęliśmy przed wejściem na cmentarz. Szlak widać było, że odnowiony, bo znaki były jeszcze bardzo czyste – szczególnie te plastikowe.
Podejście na szczyt
Minęliśmy leśników, którzy właśnie ścinali drzewo i przy lekkim zejściu dotarliśmy do Białego Potoku i powyższego znaku. Tutaj rozpętała się gwałtowna burza. Wróciliśmy kilkaset metrów, żeby odejść od wody i przeczekać.
Chcieliśmy wracać całkowicie do samochodu, ale w sumie nic by nam to nie dało, tak więc schroniliśmy się pod jakimiś iglakami i siedliśmy na plecakach. Po jakichś 40 minutach deszcz i grzmoty ustały. Udaliśmy się w dalszą drogę.
Podejście nie należało do najłatwiejszych. Trochę się napociliśmy. I przez strome wyjście i przez powracającą burze. Ile jeszcze ona potrwa?
Niebo całkowicie zasłoniło się szarymi chmurami, z których co jakiś czas kropiło. Ujrzeliśmy znak, który wskazywał drogę do kapliczki św. Jana z Dukli. Pomyśleliśmy, że to może być wyśmienite schronienie. Poszliśmy tam po drodze, gubiąc znaki.
Kapliczka świętego Jana z Dukli pod Piotrusiem
Poszliśmy prosto za wydeptanymi śladami. Chyba nie tylko my się na to nabraliśmy. Okazało się, że od razu po zobaczeniu tabliczki, trzeba skręcić w prawo i zejść w dół. Prowadzi tam trasa oznaczona niebieskimi kapliczkami.
Idzie się ostro w dół. Po minucie widzimy już kapliczkę, której przedtem nie dostrzegliśmy. Warto do niej podejść i posiedzieć tam chwilę. Można się również wpisać do księgi, prosząc o łaski. My poprosiliśmy św. Jana z Dukli o lepszą pogodą i szczęśliwy powrót do domu. Udało się.
Góra Piotruś w Beskidzie Niskim
Wróciliśmy na szlak i do Piotrusia mieliśmy już coraz bliżej. Po drodze natknęliśmy się na tablicę pamiątkową. Okazało się, że nie było w górach miejsca, w którym by nie był Jan Paweł II.
Teraz już wędrowaliśmy po prostym, aż dotarliśmy do naszego celu. Wzniesienie Piotruś niczym szczególnym się nie wyróżnia, jednak ma w sobie to coś. Jest tutaj bardzo spokojnie.
Ludzi spotkamy tutaj niewiele – przecież to Beskid Niski, a wiele osób uważa, że to nic ciekawego, bo same lasy i nic nie widać. Mylą się i to bardzo. Przy tabliczce znajduje się skrzyneczka z pieczątkami i zeszytem do pamiątkowych wpisów. Piotruś należy do Korony Beskidu Niskiego.
- Wejście z Zawadki Rymanowskiej mierzy 4,4 km.
Sprawdź najpiękniejsze trasy w Beskidzie Niskim
Schodzimy do Tylawy szlakiem żółtym
Schodziliśmy w kierunku Tylawy, gdzie musieliśmy iść chwilę betonem, a potem zmienić szlak na zielony.
Przekroczyliśmy drogę numer 19 i wspinaliśmy się na kolejne szczyty: Dziurcz 585 m n.p.m. i Czerteż 648 m n.p.m.
Ostro w górę, potem po płaskim i przez las. Strasznie było duszno. Czekała na nas jeszcze Cergowa 716 m n.p.m., ale nie byliśmy pewni czy na nią pójdziemy, ze względu na pogodę i czas. Walczyliśmy z tym 6-kilometrowym odcinkiem. Zaczynał się już nieco dłużyć.
Pustelnia świętego Jana z Dukli
Na naszym szlaku była Pustelnia świętego Jana z Dukli. Weszliśmy na kilka minut do kościoła. Odczuwamy w nim chłód grubych murów. To miejsce jest bardzo często odwiedzane przez turystów z całej Polski.
Droga do Zawadki Rymanowskiej
Zdecydowaliśmy, że odpuszczamy Cergową. Kierujemy się już asfaltem w stronę drogi głównej bez szlaku. Dochodzimy do Trzciany i idziemy skrótem w stronę kościoła. Od niego powinna być jakaś polna droga, a znowu są same zarośla i pokrzywy. Pokonujemy je kijkami, chociaż wcale nie jest tak łatwo i wychodzimy przy jakiś stawach.
Przechodzimy obok stawów i docieramy do drogi prowadzącej do centrum Zawadki Rymanowskiej. Po kilkunastu minutach jesteśmy z powrotem przy samochodzie.
Ja tu mieszkam. Znaczy się w Dukli, kiedyś na Cergowie. Piotrusia jeszcze nie zdobyłem. Cergową kilka razy. Na pewno 3 razy. Więcej chyba nie. Ostatnio właśnie dzisiaj, bo postawili tam wieżę widokową. Jeszcze nieczynna. Widok na całą okolicę. Przy dobrej przejrzystości powietrza. Głównie inwersja widać Tatry.
Piotrusia zdobyłam…. 20 lat temu… Byłam przed maturą, wyborem studiów i liczyłam, że znajomość z Pewnym Piotrem przerodzi się w coś głębszego. Wpisałam do zeszytu aż 3 życzenia i wszystkie trzy spełniły się w ciągu kilku miesięcy. Oczywiście ta dotycząca Piotrka także. Zostaliśmy parą, od 14 lat jesteśmy szczęśliwym małżeństwem, mamy 2 synów i we czwórkę zdobywamy szczyty. Bieszczady to co roku punkt obowiązkowy, ale pomyślałam, że warto wrócić do kapliczki św. Jana, bo kilka marzeń by się znalazło….
Pozdrawiam serdecznie, Patrycja