Minčol – najwyższy szczyt w Górach Czerchowskich. Szlak z Leluchowa
Minčol to najwyższy szczyt w Górach Czerchowskich. Mierzy 1157 m n.p.m. i znajduje się niedaleko polskiej granicy. Można dotrzeć tam z różnych stron, a my zdecydowaliśmy się tam dostać z Leluchowa.
- Na szczycie stoi żelbetonowy pylon, dlatego ciężko pomylić tę górę,
- Wybudowany został jeszcze w czasach pierwszej Republiki Czechosłowackiej,
- Najkrótszy szlak na Mincol w górach Cergov prowadzi z Livovská Huta,
- Znakowany jest na żółto i mierzy 3,7 km – czas przejścia to około 2 godzin.
Parking w Leluchowie przy szlaku
Przed godziną 7 dotarliśmy do Leluchowa, miejscowości położonej na granicy polsko-słowackiej tuż za Krynicą-Zdrój i Muszyną. Już jadąc na miejsce, dostrzegliśmy klimat tego miejsca. Przez kilka chwil sama droga i wokoło lasy i łąki.
Zatrzymaliśmy się na parkingu w Leluchowie kilkadziesiąt metrów przy granicy. Dojedziemy tam, nie skręcając w stronę Słowacji, tylko jadąc do centrum. Zobaczymy duży znak P.
- Współrzędne parkingu w Leluchowie: 49.2974, 20.9267.
Szlak na Mincol w górach Cergov z Leluchowa – mapa trasy turystycznej
Leluchów był cichy i spokojny. Zadziwiające było to, że pomimo tylu straganów i sklepów żaden nie był jeszcze otwarty. Na wielu szyldach reklamowych widniały napisy w obu językach. Szybko ruszyliśmy do niebieskiego szlaku.
Przekroczyliśmy granicę, Most Wyszehradzki i zobaczyliśmy pierwszy szlakowskaz. Na nim skręt do wioski Ruská Voľa nad Popradom i dalej na Mały Minčol 1055 m n.p.m. Poniżej mapa naszej trasy.
Ruská Voľa nad Popradom
Skręciliśmy w lewo i po 10 minutach byliśmy już w miejscowości. Tam zaraz za kościołem poszliśmy prostopadle w prawo. Dalszą drogę wskazał nam kolejny szlakowskaz.
Skręciliśmy i przez 10 minut szliśmy dalej po asfalcie. Szlak zwężał się i prowadził między domami. Można było zobaczyć, jak na co dzień żyją Słowacy. Krajobraz zgoła inny niż u nas w Polsce. Dalej przed mostem należy skręcić w lewo i wyjść na łąkę. Obracając się, zobaczymy najwyższe szczyty Tatr.
Trzeba uważać, bo szlak tutaj jest bardzo słabo oznaczony. Zachowajcie czujność, bo łatwo się zgubić, a innych dróg i dróżek jest dość sporo. Kilkaset metrów wyżej zobaczymy znak na słupie, przy którym skręcamy w prawo. Zobaczymy ślady po sprzętach, które tam pracują.
Dalej idziemy prosto koło zniszczonego ogrodzenia do bramy wjazdowej dużego budynku. Tam zobaczymy kolejny znak. Odbijamy w tym miejscu w lewo i musimy iść za śladami. Przecinamy polanę.
Na drzewie po prawej stronie pojawiają się znaki, ale są bardzo słabo oznaczone. Kiedy dojdziemy do drewnianego ogrodzenia z zakazem wstępu, to skręcamy w prawo w dół do potoku.
Droga na Mincol – Góry Czerchowskie
Teraz wchodzimy do lasu i oznaczenie jest o niebo lepsze. Kierujemy się wąskim jarem ostro pod górę. Nie pomagają nam liście zalegające pod nogami. Wychodzimy nieco wyżej i trasa trochę łagodnieje. Znajdujemy się na terenie rezerwatu. Słońce powoli wstaje i rozświetla złotym blaskiem wszystko dokoła.
Angelika wędruje bez plecaka, dlatego niesie aparat. Ja u siebie mam wszystkie potrzebne rzeczy. Najważniejsza tego dnia jest gorąca herbata w termosie.
Wychodzimy na prostą, a z przeciwka nadjeżdża samochód. Zatrzymuje się przy nas i przez okno odzywa się do nas jakiś Słowak. Okazuje się, że to służba leśna jeździ i sprawdza, czy wszystko jest OK. W aucie siedzi czterech gości. Każdy ciekawy gdzie idziemy. Odpowiadamy, że na Minčol 1157 m n.p.m.. Dowiadujemy się, że to strasznie daleko, bo ponad 4 godziny drogi i nie wiadomo czy zdążymy.
Uspokajamy zatroskanych Słowaków, życzymy sobie szczęścia w 2016 roku i żegnamy się z nimi ciepło. Idziemy dalej i docieramy do zamkniętej budy. Siadamy na ławkach, chroniąc się przed wiatrem. Chwila moment i wracamy na szlak. Nie mamy tutaj za wiele widoków, chociaż jesteśmy już na sporej wysokości.
Za kilkanaście minut przychodzi do nas szlak czerwony, który prowadzi z wioski Obručné. Skręcamy w lewo i idziemy za dwoma kolorami. W oddali rozpościerają się fantastyczne widoki na Beskid Niski.
Przełęcz pod Dlhou
Trawersujemy zbocza szczytu Dlba 1007 m n.p.m. i docieramy do Przełęczy pod Dlhou, oglądając po drodze pięknie widoki i ciekawą myśliwską ambonę. Dalej w centrum naszej uwagi jest Beskid Niski ze swoimi najwyższymi szczytami, Lackową 997 m n.p.m. i Busovem 1002 m n.p.m.
Dowiadujemy się, że na Minčol 1157 m n.p.m. mamy jeszcze 2:30. Sporo jak na zimowy czas, ale damy radę. Wyszliśmy przez to wcześniej na szlak. Idziemy to do góry to na dół. Mijamy po drodze jakieśoznaczenia szczytów, jednak nie wiemy, jak się nazywają.
Po lewej stronie znajduje się szczyt Murianik 1002 m n.p.m., a za nim cudowna polanka z kapitalnymi widokami. Zachwycamy się tatrzańskimi widokami. Idziemy dalej i po raz kolejny zatrzymujemy się na dłuższą chwilę.
Malý Minčol 1055 m n.p.m.
Wychodzimy na dobre z lasu i idziemy zboczem polanki. Widzimy już przed sobą Malý Minčol 1055 m n.p.m. Do niego jest coraz bliżej, chociaż trzeba się trochę namęczyć. Tatry tego dnia prezentowały się wybornie.
Dochodzimy na Malý Minčol 1055 m n.p.m. Jesteśmy tam po jakichś 10 kilometrach. Trochę nam zeszło, a droga jest naprawdę długa. Na szczycie dostrzegamy w oddali ośnieżone bieszczadzkie połoniny.
Szczyt Minčol 1157 m n.p.m. – Góry Czerchowskie
Schodzimy na dół w stronę Uhliska 965 m n.p.m. Tam znajduje się odejście na zielony szlak, który prowadzi w stronę miejscowości Čirč. My idziemy dalej za czerwonym szlakiem, zdobywając wysokość.
Sporo ludzi zaczyna schodzić w dół, bo było już na szczycie. Kilka minut przed nim słyszymy jakieś śpiewy u góry. Wydaje się, że to jacyś Polacy, bo melodia „Góralu, czy ci nie żal” od razu wpada nam w ucho.
Patrzymy w prawo i dostrzegamy kamienny słup. To jest już szczyt. Skręcamy w prawo i pniemy się do góry przez krzaki borówek. Po 14 kilometrach jesteśmy już u celu. Zmęczeni cieszymy się przepięknymi widokami.
Okazuje się, że to grupa Słowaków trochę sobie wypiła i głośno pośpiewuje, świętując zakończenie roku. Z Minčola widać Tatry, Babią Górę 1725 m n.p.m., Trzy Korony, Beskid Sądecki, Beskid Niski, a nawet Bieszczady i ośnieżone połoniny.
Wracamy do Leluchowa
Ze szczytu schodzimy tym samym szlakiem, aż do Uhliska 965 m n.p.m. Tam skręcamy na zielony szlak. Schodzimy dość ostro w dół. Można się wywalić na lodzie. Idziemy i znowu słyszymy jakieś głosy. Podchodzimy bliżej i widzimy tych samych ludzi co byli przed chwilą u góry. Zeszli jakoś bokiem i teraz palą ognisko przy wiacie.
Przy mini parkingu skręcamy w prawo i wchodzimy na asfalt. Myślimy – no pięknie. Teraz kilka kilometrów trzeba dreptać po betonie. Trudno… Uchodzimy kilometr i słyszymy, że ludzie zaczynają się już rozjeżdżać.
Mija nas pierwsze auto, a drugie zatrzymuje się i gościu pyta, czy jedziemy na dół, bo trzeba iść, aż 7 kilometrów asfaltem do miejscowości. Niezbyt nam się to uśmiecha i pakujemy się do samochodu. Jedziemy powoli na dół i rozmawiamy z kierowcą. Pyta się skąd, jesteśmy i takie tam. Okazuje się, że jego dziadek pochodził z Polski. On sam ma 4 synów, którzy mieszkają w Anglii i żonę, która pracuje w Austrii.
Čirč
Zanim jeszcze dojechaliśmy do Čirču, to Słowak zaprosił nas na kawę. Nasze tłumaczenia, że czasu nie mamy spaliły na panewce, bo bardzo nalegał. No to dobra – idziemy ale na herbatkę :P. Wchodzimy do domu, gościmy się w kuchni.
Facet jest bardzo zadowolony, że może się do kogoś odezwać. Pijemy u niego przepyszną mandarynkową herbatkę albo czaj (herbata po słowacku). Mało tego – Słowak przynosi kiełbasę, chleb, chrzan i zachęca do jedzenia :). Faktycznie dobre było. Po godzince opuszczamy jego gościnne progi i wędrujemy dalej do Leluchowa, chociaż proponował, że nas zawiezie, jednak nie chcieliśmy nadwyrężać jego gościnności.
Do Leluchowa docieramy przed godziną 15. Przebieramy się, pakujemy do środka i jedziemy do domu, aby dalej świętować zakończenie 2015 roku.
- Zobacz także widokowy szlak na Velką Javorinę i Cergov.