Jałowiec 1111 m n.p.m. – opis szlaku, mapa i zdjęcia
Jałowiec to szczyt w Beskidzie Makowskim często zaliczany również do pasma Beskidu Żywieckiego. Jest najwyższym wzniesieniem Pasma Jałowieckiego. Na szczycie znajduje się drewniany krzyż, wiata turystyczna, opis panoram i wspaniałe widoki. My górę Jałowiec odwiedziliśmy kilka lat temu, a teraz powtórzyliśmy jego zdobycie 11 listopada 2019 roku. Co ciekawe szczyt mierzy 1111 m n.p.m. Co więcej, byliśmy tam o godzinie 11:11 i razem z innymi śpiewaliśmy hymn Polski. Wszystko się ciekawie złożyło.
Jak dojechać na Jałowiec?
Z domu wyjechaliśmy o godzinie 5 rano i po 7 byliśmy w Stryszawie Górnej w przysiółku Matusy. Jechaliśmy przez Mszanę Dolną, Jordanów, Suchą Beskidzką i tuż za nią skręciliśmy w lewo na Stryszawę. Parking znajduje się tuż przy szlaku zielonym obok przystanku autobusowego. Współrzędne parkingu: 49.686838, 19.505603. Jeśli tam nie ma miejsca, to samochód można zostawić przy schronisku młodzieżowym pod Jałowcem.
Opis szlaku ze Stryszawy Górnej na Jałowiec
Szlak ze Stryszawy Górnej na Jałowiec to przyjemna wędrówka licząca około 13 kilometrów, na której możemy poczuć klimat Beskidu Makowskiego. Po drodze do zobaczenia jest dzwonnica loretańska w przysiółku Wsiórz, ruiny posterunku granicznego na Przełęczy Cichej i prywatne schronisko „W Murowanej Piwnicy” na Przełęczy Opaczne.
Mapa trasy turystycznej na Jałowiec
Stryszawa Matusy – Pod Solniskiem – Polana Krawcowa – Góra Jałowiec – Przełęcz Kolędówki – Stryszawa Matusy
Stryszawa Górna szlak zielony
Rozpoczynamy na parkingu za przystankiem autobusowym i zmierzamy ku tabliczkom. Od razu wybieramy kolor zielony i kierunek Wsiórz. Rozgrzewamy się, dreptając chwile asfaltem, aby być gotowym na dość strome podejście po skręceniu w prawo. Idziemy prostopadle do nachylenia stoku, przez co nasze ubrania wydają być się za grube. Każdy z nas ściąga minimum jedną warstwę, czapki i kurtki lądują w plecakach. Ja jestem wyjątkiem, grubszą kurtkę zamieniam na cieńszą.
Po chwili pojawia się pierwszy śnieg tego sezonu. Przynajmniej my go widzimy pierwszy raz. Kto chodził już wcześniej, mógł go spotkać w wyższych partiach gór. My będąc na Szlaku Orlich Gniazd, mieliśmy wrześniowe temperatury. W ciągu czterdziestominutowego podejścia pokonujemy 230 metrów przewyższenia. Przechodzimy koło starej stodoły, do której ktoś przybił flagę Polski. Ostatecznie za szlakami zielonymi dochodzimy do zabudowań, między którymi znajduje się dzwonnica loretańska.
Dzwonnica loretańska w Stryszawie Górnej
Jak większość kojarzy, nazwa dzwonnica loretańska może pochodzić z kultu Matki Bożej, który to silnie rozwinięty jest w Loreto. W Polsce do tej pory możemy spotkać się z odprawianymi nabożeństwami ku Matce Bożej w maju. W tym przysiółku, kiedy została wybudowana dzwonnica, ksiądz Józef Czarniecki, pochodzący z tych terenów poświęcił dzwonek loretański. Dokładnie było to w 1929 roku. Ludzie wierzyli, że dzwonek ten uchroni przysiółek od nadciągających burz, tak samo, jak kult zapalania świec poświęconych w dzień Matki Bożej Gromnicznej, kiedy nadchodzi burza nad dane gospodarstwo, teren.
Niestety nawet dzwonnica, która posiadała ten dzwonek uległa zniszczenia od właśnie uderzenia pioruna, ale samo serce jej przetrwało. I tak do tej pory wisi w wybudowanych nowych dzwonnicach na tym samym miejscu. Jednak wygląd jej się zmienił. Teraz zbudowano ją z czterech pali i lepiej zostały zamontowane deski. Dzwonek nadal wisi, ale zmieniono konstrukcję dachu, aby był lepiej słyszalny dźwięk. Mieszkańcy przysiółka nazywają tę dzwonnicę Anna Maria.
Schronisko Studenckie Pod Solniskiem i Przełęcz Cicha 775 m n.p.m.
Znajdujemy się na drodze pod wspomnianymi zabudowaniami, dołącza do nas szlak niebieski rozpoczynający się w Lachowicach i wędrujemy z nim przez kilka kilometrów na sam szczyt Jałowca. Przez najbliższy kilometr nie mamy wzniesień. Zielony szlak odchodzi, ale mamy propozycję pójścia za nim i odwiedzenia Schroniska Studenckiego SKPG Gliwice Pod Solniskiem.
Można do niego zajrzeć w każdy dzień wakacji i ferii zimowych, a także każdy weekend (piątek 22:00 – sobota – niedziela 15:00). Niestety stwierdzamy podczas wędrówki, że jest zamknięte, a prawdopodobnie było otwarte, bo tak wynika z dostępnego kalendarza dyżuru. Tak! Dobrze przeczytałeś. Nie ma tam jednego, ustalonego chatkowego tylko osoby opiekujące się tym miejscem, cały czas się zmieniają.
Poruszamy się po stoku Opuśnioka (819 m n.p.m.), ale na niego nie wchodzimy, ponieważ nie ma wyznaczonego szlaku. Po minięciu go teren opada, co za tym idzie, schodzimy w dół. Nie mamy co się martwić. Dochodząc do Przełęczy Cichej (775 m n.p.m.), będziemy mieć podejście. Tutaj mamy z tym miejscem związane dwie ciekawostki. Pierwsza, że znajdujemy się w obszarze, gdzie zbiegają się dwa województwa, małopolskie i śląskie. Natomiast druga to, że w pobliżu znajdziemy ruiny posterunku granicznego miedzy III Rzeszą, a Generalnym Gubernatorstwem.
Na górę Jałowiec z Przełęczy Cichej
Teraz już nasz ostateczny kierunek, czyli Jałowiec mierzący 1111 m n.p.m. Idealna wysokość szczytu na 11 listopada. Przed nami kilometr drogi i prawie 200 metrów w pionie. Zaczyna się robić coraz bardziej zimowo, a na pewno bardziej słonecznie. Idziemy za śladami zrobionymi przez jednego turystę, natomiast za nami widzimy, że maszeruje kilkanaście osób. Jest godzina 11, gdy docieramy do partii szczytowej. Tam zaczynają dziać się cuda, ponieważ słońce przebija się przez chmury, robiąc magiczny efekt.
Góra Jałowiec 1111 m n.p.m. – szczyt
Jałowiec to łatwy i bardzo widokowy szczyt, na którym mamy piękną panoramę od Mędralowej po Baranią Górę i najwyższy szczyt Beskidu Śląskiego, czyli Skrzyczne. Jest to najwyższy szczyt Pasma Jałowieckiego i jedną z tych gór, o których dokładnie nie wiadomo do jakiego pasma górskiego należy. Według regionalizacji Polski opracowanej przez Jerzego Kondrackiego zaliczany jest do Beskidu Makowskiego. Najstarsi mieszkańcy, mapy i przewodniki turystyczne uważają Jałowiec jako szczyt wchodzący w skład Beskidu Żywieckiego.
Jałowiec jest szczytem spokojnym, często omijanym przez turystów pieszych. Na hali stoi panorama widokowa, drewniany krzyż i wiata, w której można się schować w razie niepogody i odpocząć. Obecnie szczyt jest w większości zalesiony, jednak możemy z niego oglądać nawet szczyty Małej Fatry. Jest godzina 11:11, dlatego wspólnie z innymi obecnymi na szczycie śpiewamy hymn Polski.
Schronisko „W Murowanej Piwnicy” na Przełęczy Opaczne 879 m n.p.m.
Po tej krótkiej chwili ruszamy dalej szlakiem koloru żółtego do Schroniska „W Murowanej Piwnicy” na Przełęczy Opaczne. Do niego mamy jakieś 30 minut drogi. Szlak najpierw łagodnie opada w dół, a następnie jest tak stromo, że musimy uważać. Wszystko topnieje i robi się duża chlapa. Pod spodem są jeszcze śliskie liście. Ten odcinek naszej trasy jest zarośnięty przez drzewa i nic nie widać.
Na Przełęczy Opaczne skręcamy do schroniska na obiad. Jest około godziny 12, dlatego trafiamy idealnie. W schronisku są trzy stoły, przy których można usiąść. Zasiadamy przy ostatnim wolnym i zamawiamy jedzenie. Zupy pomidorowe, żurek, pierogi i szarlotkę. W międzyczasie jedni ludzie wychodzą, a inni przychodzą. Dla dzieci przygotowano 2 zabawki i pudełko kredek z blokiem rysunkowym. Maja była bardzo szczęśliwa.
Przełęcz Kolędówki 809 m n.p.m. i szlak zielony do Stryszawy
Po prawie godzinie opuszczamy obiekt i ruszamy w dalszą drogę szlakiem żółtym. Wracamy na drogę i schodzimy delikatnie w dół. Okazuje się, że prawie pod samo schronisko można dojechać samochodem. Droga jest szeroka, jednak gdy jest błoto, to mogą być problemy. Trawersujemy szczyt Kolędówka 884 m n.p.m. od jego północnej strony i dochodzimy na Przełęcz Kolędówki. Tam mamy kilka zabudowań i piękny widok na Babią Górę – najwyższy szczyt Beskidu Żywieckiego. Tam odbijamy na szlak zielony i kierujemy się do Stryszawy na parking.
Szlak ostro prowadzi w dół i łagodnieje dopiero pod koniec, gdy wychodzimy na asfalt. Od tego momentu możemy powiedzieć, że nasze buty już się nie ubrudzą. Po prawej stronie mamy Izbę Pamięci Prymasa Wyszyńskiego i Klasztor Zmartwychwstanek. Jeśli ktoś szuka tam parkingu, to jest wytyczone odpowiednie miejsce postojowe. Ostatnie zakręty pośród gęstego lasu i dochodzimy po kilku godzinach do samochodu. Żegnamy się z Justyną i Dominikiem, którzy już wracają do siebie do Będzina, a my jedziemy na kolejne dni do Korbielowa, który będzie naszą bazą wypadową na beskidzkie szlaki.
Dzięki za.kolejną inspirację oraz za dokładny opis trasy, szczególnie za informacje praktyczne i parkingach i schroniskach 🙂
Byłam na Jałowcu jakieś dwa tygodnie temu. Mimo, że nie jest zbyt popularny oferuje naprawdę sporo, szczególnie w kwestii widoków 🙂
Zapraszam do siebie: Jałowiec Pozdrawiam ciepło! 🙂
PS. Świetne zdjęcia!