Rowelska Góra – najwyższy szczyt województwa podlaskiego
Z cudownego Narwiańskiego Parku Narodowego przejechaliśmy jakieś 180 kilometrów, aby zdobyć Rowelską Górę, która jest najwyższym punktem w województwie podlaskim. Od samego rana próbowaliśmy przejechać jak najwięcej kilometrów, bo wtedy jest najlepiej to zrobić ze względu na naszą córeczkę. Udaje nam się dotrzeć na miejsce, gdzie okazuje się, że jest przeraźliwie zimno. Biegun zimna daje nam się we znaki. Tutaj widzimy też śnieg, który w tym czasie w innej części Polski można szukać bezskutecznie. Tak w ogóle w Suwałkach w samym mieście było go całkiem sporo, gdzie już zaraz poza było go bardzo malutko. Ale o samym szczycie chcielibyśmy dodać kilka słów.
Jak dojechać na Rowelską Górę?
Podczas poszukiwań informacji na ten temat okazało się, że są rozbieżne. Określenie tego miejsca nie jest jednoznaczne, jednak wpadliśmy na pomysł, aby jak już tam się kierujemy, to wpiszemy sobie Elektrownia Wiatrowa w nawigację w telefonie. Ona znajduje się w pobliżu miejscowości Wiżajny. Co się okazało? Udało nam się trafić dokładnie na miejsce. Samochód zaparkowaliśmy na mostku. Miejsce to jest blisko drogi numer 651, między dwoma miejscowościami, tj.: Rowele – Wiżajny.
Jak dojść na Rowelską Górę?
Wyszliśmy z samochodu i udajemy się przed siebie w celu zlokalizowania kamieni blisko wiatraka o współrzędnych 54.353665, 22.886207. Nie zajęło nam to nawet pięciu minut. Od mostku trzeba się kierować po ukosie do przodu lekko w prawo. Pocieszający jest fakt, że wiatraków jest kilka, także nie ma wiele do szukania. Trafiamy od razu na miejsce.
Wieża widokowa – Rowelska Góra
Jak jechaliśmy od miejscowości Rowele, to widzieliśmy znak na wieżę widokową Rowelska Góra. Bardzo nas zaciekawił i zaraz po zdobyciu szczytu wróciliśmy się te kilkaset metrów, aby zobaczyć co z niej będzie widać. Samochód zostawiliśmy przy znaku i maszerowaliśmy do obiektu kilka minut. Wieża jest dwupiętrowa, czyli typowa, jakie są budowane w tych rejonach. Mamy pochmurną pogodę, ale nie przeszkadza to w delektowaniu się cudownymi krajobrazami.
Hańcze znam tylko w wersji przez CH jako Chańcze – takie jeziorko koło Staszowa. Niemniej nad tą prawdziwą z chęcią się wybiorę! Pozdrawiam i udanych podróży życze
To musiała być długa, mroźna i ciekawa wycieczka 😉