Almbachklamm – wąwóz w Marktschellenberg. Jeden z najpopularniejszych w Bawarii
Almbachklamm to ciekawy wąwóz rzeczny znajdujący się w Marktschellenberg w Niemczech. To piękne miejsce w Alpach, do którego warto trafić. Po sąsiedzku znajduje się jeszcze inny wąwóz – Wimbachklamm, którego również polecamy odwiedzić. My jeszcze przy okazji pojechaliśmy nad jezioro Königssee, które jest jednym z najpopularniejszych miejsc w Bawarii. Mieliśmy jeszcze w planach wjazd kolejką na górę Jenner, jednak była tak kiepska pogoda, że zrezygnowaliśmy.
Po naszej wizycie w austriackim Wąwozie Liechtensteinklamm, myśleliśmy, że i tutaj będzie sporo ludzi. Dlatego zdecydowaliśmy się pojechać tam już od samego otwarcia. Na miejscu byliśmy po godzinie 8 rano, czyli prawie równo z godziną otwarcia kas biletowych. Okazało się, że nie było tam jeszcze nikogo. Przez cały wąwóz szliśmy sami i dopiero gdy schodziliśmy w dół, to ludzie zaczęli się pojawiać.
Almbachklamm – parking przy wejściu do wąwozu
Na początku znajduje się obszerny i bezpłatny parking. Widzieliśmy, że po nocy stały tam kampery. Na tym parkingu zmieści się bardzo dużo samochodów.
- Współrzędne parkingu przy wąwozie: 47.6701, 13.0316.
Wąwóz Almbachklamm – podstawowe informacje o trasie i mapa szlaku
Przejście najciekawszego odcinka w wąwozie zajmuje około 60 minut spokojnym tempem. Potrzeba 2 kilometry wędrówki, aby dotrzeć do wysokiego Wodospadu Sulzer. My właśnie tam szliśmy, a później wracaliśmy tym samym szlakiem na parking.
- Szlak jest dwukierunkowy. Najlepiej startować wcześnie rano, żeby uniknąć zatorów na trasie.
- Trasa przypomina trochę Słowacki Raj, jednak jest bardzo łatwy do przejścia. Tutaj w wąwozie wszystko jest zabezpieczone. Nie ma np. takich drabinek jak na Słowacji.
- Wycieczka z przerwami zajmie Ci około 2 godziny.
Opis wycieczki do wąwozu – relacja z trasy
Z parkingu przeszliśmy nad rzeką Almbach i skręciliśmy w lewo. Była tam restauracja Kugelmühlweg, a obok sklepik z pamiątkami. Po około 100 metrach mieliśmy już kasę biletową. Zakupiliśmy wejściówki. Bilet normalny kosztował 6 euro. Warto pamiętać, że wąwóz otwierany jest 29 kwietnia, a zamykany końcem października. W sezonie zimowym atrakcja jest nieczynna, ale i tak wszystko zależy od warunków pogodowych.
Po 300 metrach od kasy biletowej rozpoczęliśmy najciekawszy etap wędrówki. Rozpoczęły się metalowe stopnie oraz pomosty, które prowadziły nas cały czas pod górę. Towarzyszyła nam mocno płynąca woda. W niektórych miejscach wyglądało to bardzo spektakularnie. Dobrze, że przyjechaliśmy wcześnie rano, ponieważ w spokoju można było zwiedzać. Potem, w niektórych miejscach mieliśmy problemy, żeby się minąć z innymi. Niektórzy jeszcze szli z psami.
Trasa prowadziła nas cały czas pod górę i po prostym. Wysokość traciliśmy, dopiero w drodze powrotnej. Dotarliśmy do rozejścia się szlaków i tam skręciliśmy w lewo, żeby dojść do Wodospadu Sulzer. Ciężko było go objąć wzrokiem, a na pewno aparatem. Można podejść za szlakiem do samej wody. Na punkcie widokowym jest pomost oraz drewniana wiata, w której można zrobić przerwę. Wycieczkę można kontynuować za czerwonym szlakiem. My wracaliśmy taką samą drogą, ale można zrobić sobie pętlę przez Ettenberg.
Wąwozem transportowano drewno
Wąwozem dawniej transportowano drewno do 4,50 m długości. Działo się to do 1963 roku. W tylnej części wąwozu była zapora i gdy ją otwierano, to woda z wielkim impetem leciała w dół i transportowała drzewo.