Góra Malnik nad Muszyną i dalej szlak na Czarne Garby
Malnik to góra znajdująca się w Beskidzie Sądeckim, którą zdobyliśmy podczas odkrywania atrakcji turystycznych w Muszynie. Jest niewysoka, ponieważ mierzy zaledwie 726 m n.p.m., chociaż rozciągają się z niej niesamowite widoki na Tatry, góry na Słowacji oraz inne szczyty w Beskidzie Sądeckim. Góra jest dobrze widoczna już z daleka i rozpoznawalna z innych szczytów, ponieważ stoi na niej wieża przekaźnikowa.
Początkowo mieliśmy w planach dojście przez Czarne Garby na Kraczonik, jednak przegoniła nas burza i wracaliśmy z połowy szlaku. Na tej wycieczce byliśmy w czerwcu, więc rozpoczynał się sezon burzowy.
Na górę można dojechać samochodem
Góra Malnik znajduje się dokładnie w tak zwanych Górach Leluchowskich, które należą do Beskidu Sądeckiego. Niemalże pod sam szczyt można dojechać samochodem od strony Muszyny. Jeśli chcesz obejrzeć widoki, to wyjazd aż do granicy łąki Ci powinien wystarczyć. My chcieliśmy jeszcze przejść się szlakiem.
Na Malnik dojedziesz od strony ulicy Ogrodowej, a konkretnie za szlakiem koloru żółtego. Ten od samego centrum Muszyny doprowadzi Cię na samą górę. My zostawiliśmy samochód tutaj, gdzie kończyły się płyty. Współrzędne postoju: 49.348084, 20.912434.
Szczyt Malnik i Czarne Garby w Beskidzie Sądeckim – mapa trasy turystycznej
Poniżej na mapie zaznaczyliśmy naszą trasę, którą przeszliśmy. Zdobyliśmy Malnik oraz Czarne Garby. W jedną stronę to 3,5 km. Musieliśmy wrócić taką samą drogę, ponieważ nie ma możliwości zrobienia pętli. Całą trasę zrobiliśmy w 3 godziny. Kiedyś szliśmy tędy, idąc Główny Szlak Beskidu Sądeckiego.
Opis szlaku turystycznego na Malnik oraz Czarne Garby
Ruszyliśmy pod górę po łące, a za plecami zostawialiśmy wspaniałe poranne widoki. Przed nami mgła w połączeniu ze słońcem robiła niezwykłe efekty. Gdy już po 10 minutach dotarliśmy na Malnik 726 m n.p.m., to trasa się wypłaszczyła. A pod szczytem był jeszcze drewniany krzyż oraz ławki do odpoczynku.
Szliśmy cały czas lasem przed siebie. Trochę w górę, trochę w dół. Ogólnie trasa była bardzo przyjemna, miejscami rozjeżdżona przez ciężkie sprzęty. Pod Czarne Garby 830 m n.p.m. mieliśmy ostrzejsze podejście, a później ostre zejście na przełęcz.
Z lewej strony doszedł do nas szlak niebieski z Powroźnika. Tam po drodze warto zobaczyć jezioro Czarna Młaka, a w samym Powroźniku kościół świętego Jakuba Młodszego Apostoła. Szliśmy teraz z kolorami żółtym i niebieskim, ale tylko 20 minut. Szlak żółty poszedł w lewo do Wojkowej, a my w prawo na Dubne 904 m n.p.m., Zimne 918 m n.p.m. oraz Kraczonik 934 m n.p.m.
I właśnie w tym momencie zaczęło grzmieć. Właśnie od strony Kraczonika. Sprawdziliśmy jeszcze pogodę na telefonie i okazało się, że faktycznie w naszym kierunku zbliża się burza. Postanowiliśmy zawrócić. Zwiększyliśmy tempo, a w międzyczasie zaczęło kropić. Mieliśmy parasole, więc je otworzyliśmy. Na szczęście tylko pokropiło. Grzmoty były coraz głośniejsze. Gdy dotarliśmy do samochodu, to się przejaśniło, a grzmoty umilkły. Deszcz złapał nas dopiero w drodze powrotnej do domu w Rytrze.
Wczoraj szliśmy szlakiem żółtym z Wojkowej na Przechyby, ale zawróciliśmy w okolicy Słupnego, bo od początku trasy dawało się we znaki błoto i kałuże, które trzeba było obchodzić łukami dookoła. W sumie trasa była mocno stresująca i niekomfortowa. Widząc te rozlewiska i glinę myślę, że potrzeba co najmniej 2 tygodni bez desczu, żeby to jako tako obeschło.
Po tych ostatnich ulewach szlaki są bardzo rozmoczone. Zwłaszcza takie, gdzie są prowadzone prace leśne.
Piękne miejsce 🙂 byłem, polecam i na pewno jeszcze nie raz wrócę w te okolice 🙂