Kasprowy Wierch – parking, mapa i opis szlaku przez Myślenickie Turnie
Kasprowy Wierch to bardzo popularny szczyt w Tatrach Zachodnich mierzący 1987 m n.p.m. Góruje po polskiej stronie nad Doliną Bystrej i Doliną Suchej Wody Gąsienicowej, a po słowackiej nad Doliną Cichą. Nazwa wzięła się od leżącej poniżej Hali Kasprowej. Pod szczytem znajduje się budynek, gdzie turyści mają do dyspozycji restaurację, kiosk, przechowalnię nart, toaletę. Jest tam także zimowa stacja TOPR oraz górna stacja kolejki z poczekalnią dla zjeżdżających do Zakopanego. Kasprowy Wierch jest jednym z najchętniej odwiedzanych szczytów przez turystów w polskich Tatrach.
Jak dojść na Kasprowy Wierch?
Na Kasprowy Wierch można dostać się z różnych stron. Na szczyt prowadzi kilka znakowanych szlaków turystycznych. Od strony Murowańca, Doliny Kościeliskiej, Kuźnic, Giewontu. To zależy, kto czego poszukuje. Poniżej przedstawiam 3 propozycje zdobycia szczytu.
Przez Myślenickie Turnie
Najpopularniejszym i najłatwiejszym szlakiem jest szlak zielony z Kuźnic przez Myślenickie Turnie. Czas przejścia to około 3 godziny na trasie mierzącej 7 kilometrów.
Przez Murowaniec
Innym pomysłem jest wyjście z Kuźnic i droga przez Dolinę Jaworzynki szlakiem żółtym na Przełęcz Między Kopami. Dalej szlakiem niebieskim do Schroniska PTTK Murowaniec i żółtym na szczyt. Czas przejścia to 4 godziny przez około 7 kilometrów.
Przez Czerwone Wierchy
Najpiękniejszym szlakiem, który mogę zaproponować, jest wędrówka przez Czerwone Wierchy. Będzie to najdłuższy szlak, jednak widoki wszystko wynagrodzą. Trasa rozpoczyna się w Kirach i do Cudakowej Polany prowadzi kolorem zielonym. Potem wchodzi się na szlak czerwony i idzie się aż na szczyt przez Goryczkową Czubę. Czas przejścia to około 7 godzin w ciągu 13 kilometrów.
Jak dojechać na Kasprowy Wierch z Zakopanego?
Jeśli zamiast wyjścia o własnych siłach zdecydujesz się na wyjazd kolejką, to musisz poznać kilka najważniejszych informacji o biletach, godzinach otwarcia, czasie wyjazdu czy kolejce do kolejki.
Gdzie zaparkować?
W Zakopanem najlepiej zaparkować na ulicy Bronisława Czecha przy rondzie Jana Pawła II lub skoczni. Jest także możliwość zatrzymania samochodu na ulicy Mieczysława Karłowicza. Oba te parkingi są płatne. Cena za cały dzień parkowania to około 23 złote.
Jak dojechać do Kuźnic?
W Kuźnicach znajduje się dolna stacja kolejki na Kasprowy Wierch. Do Kuźnic z parkingu przy rondzie można dojść na nogach. Od ronda do kolejki to około 2 kilometry drogi. Można skorzystać z busów, które kursują tam dojść często lub z taxi, które oczekuje na turystów na parkingu przy rondzie.
Kolejka na Kasprowy Wierch: najważniejsze informacje
Kolejka kursuje codziennie z kilkoma wyjątkami, np. przegląd techniczny. W zimie korzystają z niej głównie narciarze, a w sezonie letnim turyści, którzy chcą podziwiać piękne widoki ze szczytu lub chcący iść dalej np. na Świnicę czy Czerwone Wierchy. Na Myślenickich Turniach znajduje się stacja przesiadkowa. Uwaga! W sezonie wakacyjnym czas oczekiwania na wejście do kolejki to nawet 5 godzin. Dlatego warto przemyśleć czy aby na pewno nie lepiej iść wytyczonym szlakiem.
Gdzie kupić bilety?
Bilety na wyjazd kolejką możemy nabyć w kasie w Kuźnicach, w Biurze Obsługi Klienta w Kuźnicach lub w sklepie online.
Jak nie czekać w kolejce na Kasprowy Wierch? Bilety online
Aby nie czekać w kolejce, warto skorzystać z możliwość zakupu biletu online. Są one droższe, jednak nie trzeba czekać kilku godzin w kolejce. Można wskazać dowolny dzień, a nawet godzinę wyjazdu. Jest to ogromne ułatwienie, z którego warto skorzystać, zwłaszcza gdy chcemy iść dalej na szlak.
Ile trwa wjazd kolejką na Kasprowy Wierch?
Kurs kolejką na Kasprowy Wierch trwa około 20 minut. Na Myślenickich Turniach jest przesiadka. Jeśli kupimy bilet góra-dół to musimy pamiętać, że czas, jaki możemy być na szczycie to 1 godzina i 40 minut.
Czy na Kasprowy Wierch można z psem?
Nie. Na szczyt i do kolejki nie można zabrać psa. Jest to obszar Tatrzańskiego Parku Narodowego i zwierząt domowych nie można zabierać na szlak.
Kamera online
Aktualne warunki na górze można, a nawet trzeba sprawdzić na kamerach online, ponieważ nie spotkamy się wtedy z przykrym rozczarowaniem. Jednak ze względu na szybką możliwość zmiany pogody w Tatrach musimy być na nią odpowiednio przygotowani. Podczas gdy na dole mamy słoneczną aurę u góry możemy natknąć się na deszcz.
Kamery TOPR
W kilku miejscach w Tatrach znajdują się kamery TOPR, na których możemy sprawdzić aktualną pogodę. Jest to między innymi Kasprowy Wierch. Podobnie do niego mamy kamery nad Morskim Okiem, w Dolinie Pięciu Stawów Polskich i Dolinie Chochołowskiej.
Pogoda na Kasprowym Wierchu
Warunki pogodowe mogą zmienić się nagle, dlatego powinniśmy o tym pamiętać i warto to przypominać. Są różne prognozy pogody i czasem są one sprzeczne, dlatego powinniśmy je traktować z przymrużeniem oka. Przede wszystkim powinniśmy wykorzystać zdrowy rozsądek. Warto skorzystać z monitoringu pogody w Tatrach.
Numery alarmowe w górach
Numery, które mogą uratować w górach życie to pozycja obowiązkowa w naszym telefonie, dlatego jeśli ich nie masz wpisanych, a wybierasz się na szlak, to zrób to jak najszybciej. Podczas gdy dzieje się coś złego, to możemy nagle zapomnieć, jaki był kontakt do TOPR-u. Pamiętaj! Numer alarmowy w górach to 601-100-300.
Kasprowy Wierch – opis szlaku z Zakopanego przez Myślenickie Turnie
Wyruszamy do Zakopanego. Słońce wstaje dopiero około 7, także nie musimy się spieszyć z dojazdem na miejsce. Po ciemku to i tak nie ma sensu iść, skoro zapowiadają na ten dzień kapitalną pogodę. Każda prognoza, czy to w Internecie, czy telewizji pokazywała wspaniałe warunki. Nie można było tego zmarnować, zwłaszcza że trafił się wolny dzień. Lepiej być nie mogło. No więc ruszamy!!!
Parking w Zakopanem
Jest godzina 4:30. Spakowani wychodzimy przed dom. Jest kilka stopni poniżej zera, na niebie tysiące gwiazd, ogromny księżyc i ponad 100 kilometrów drogi do stolicy Tatr przed nami. Jedziemy spokojnie, nigdzie się nie spiesząc. Dojeżdżamy chwilę przed 7. Zakopane, jak i wcześniejsza Białka i Bukowina witają nas lekkim śniegiem, widocznym po okolicy. Słońce jeszcze nie wstało, a niebo kolorowało się już na żółto i pomarańczowo. Zatrzymujemy się na parkingu przy popularnym rondzie Jana Pawła II. Widzimy tam tylko 3 samochody turystów i dwóch taksówkarzy, którzy zaraz na pewno zaproponują nam kurs do Kuźnic za 20 złotych.
- Współrzędne parkingu w Zakopanem: 49.2844, 19.9733.
Mapa z zaznaczonym przebiegiem naszej trasy
- Przebieg trasy: Zakopane – Kuźnice – Myślenickie Turnie – Kasprowy Wierch – Przełęcz pod Kopą Kondracką – Schronisko PTTK na Hali Kondratowej – Kuźnice – Zakopane.
- Suma podejść na szlaku: 1218 metrów.
- Długość całej trasy: 19,6 km.
- Czas wycieczki z przerwami: 10 godzin
Szlak na Myślenickie Turnie
Bierzemy potrzebne rzeczy. W plecakach mamy dokładnie: termos z ciepłą herbatą, chleb, szynkę, pomidorki, mineralną, sok, czekolady, nóż, mapę apteczkę i raki. Na sobie zimowe ciuchy: kurtki, polary, czapki czy rękawiczki. Samochodowy termometr pokazuje -12 stopni. Faktycznie chyba tyle jest, bo zimno jak cholera. Zamykamy auto i kierujemy się w stronę Kuźnic. Mijamy taksówkarza i słyszymy:
– Jeździmy do Kuźnic!!!
– Za ile? Pytamy, chociaż wiemy, jaka będzie odpowiedź.
– 20 kurs!
– Dziękujemy!
Wydanie 20 złotych na dojazd do Kuźnic to wielka strata pieniędzy. Zawsze można skorzystać z tańszych busów, które kursują tam chyba co chwilę, albo iść na nogach. To tylko 20 minut, a kasa zostaje w kieszeni na kolejne wycieczki. Przejdziemy się pod kolejkę, to zaraz nam się zrobi cieplej. Po drodze mija nas właśnie autobus i dopiero wtedy uświadamiamy sobie, że przecież o tej godzinie to już coś tam jeździ. Dochodzimy na miejsce o godzinie 7:30. Panuje tam kompletna cisza, zresztą taka sama jak przy rondzie. Dowiadujemy się, że kolejka kursuje od godziny 9 do godziny 16.
Wybieramy szlak zielony liczący 3 godziny. Jest to jedna z najłatwiejszych zimowych tras w Tatrach. Wiele osób tam chodzi i mamy pewność, że szlak będzie przetarty. Tutaj także rozpoczyna się szlak niebieski na Giewont i Boczań, zielony na Nosal i żółty na Wielką Królową Kopę. Nie uchodzimy za daleko, a już mamy przed sobą pierwsze widoki. Kasa biletowa jest zamknięta.
Szlak zielony, którym wędrujemy, co jakiś czas przecina się z koleją linową Kuźnice – Kasprowy Wierch. Trasa poza początkowymi widokami na razie nie zachwyca. Przez cały czas maszeruje się lasem. Nie ma ostrych podejść, dlatego nie męczymy się zbytnio. Napotykamy na tabliczkę informującą o zagrożeniu lawinowym.
Myślenickie Turnie – stacja kolejki
Zaczyna robić się ciekawiej dopiero w okolicach Myślenickich Turni 1354 m n.p.m. Tam zaczynają się rozpościerać przepiękne widoki na Beskidy. Staramy się rozpoznać szczyty. Widzimy pasmo Gorców i najwyższe w nim Turbacz czy Lubań. W oddali jest także Beskid Wyspowy i Mogielica z zaśnieżoną Polaną Stumorgową. Docieramy na miejsce.
Na Myślenickich Turniach jest stacja pośrednia kolei linowej z Kuźnic, na której następuje przesiadka do innego wagonika górnego odcinka. W budynku stacji znajdują się silniki napędzające górny i dolny odcinek kolejki linowej. Przed budynkiem są także ławki dla turystów, no i kapitalne widoki. Mija nas pierwszy turysta, a my zostajemy tutaj na dłuższą chwilę. Słyszymy, jak kolejka rusza, ale to tylko jeden wagonik. Pewnie tylko wywozi, tych co pracują u góry, bo na pierwszy kurs jest jeszcze za wcześnie.
Myślenickie Turnie – Kasprowy Wierch
Ruszamy dalej. Przez kilkanaście minut wspinamy się lasem, a potem wychodzimy nad drzewa. Tutaj to dopiero zaczynają się fenomenalne krajobrazy. Stajemy przy barierce i podziwiamy. Świetnie widoczna jest Babia Góra w Beskidzie Żywieckim. Wyżej zaczynają się zakosy i coraz większy śnieg. Słońce się tutaj jeszcze nie przebiło, bo cały czas zasłania nam je masyw Kasprowego Wierchu. Zauważamy kolejkę krzesełkową Goryczkową i Wysokogórskie Obserwatorium Meteorologiczne IMGW-PIB. Do szczytu jest już coraz bliżej, a w nogach mamy już 7 kilometrów.
Najgorsze chwile dopiero przed nami. Najcięższe podejście mamy pod sam szczyt. Musimy uważać, żeby nie wpaść w zaspy i nie ześlizgnąć się po kamieniach. Krok za krokiem do góry. Nie ma co mówić, wędrówka zimowa to inna bajka. Tak się zastanawialiśmy, jak to jest wędrować w lecie gdy nie ma śniegu. Natomiast w lecie, gdy jest gorąco, to zastanawiamy się, jak to jest chodzić w zimie.
Stajemy wreszcie na szczycie. Prawie 4 godziny zajęło nam wejście na szczyt. Po grzbiecie chodzi kilka osób, które wyjechały kolejką. Patrzymy w dół i widzimy sporo turystów zmierzających w stronę Świnicy. Widoki z Kasprowego Wierchu są przepiękne. Ludzie mówią, że starają się omijać to miejsce, bo tutaj są sami kolejkowi turyści i chodzą gdzieś indziej.
Robimy sobie wspólne zdjęcie na szczycie i schodzimy na dół, do górnej stacji kolejki, żeby posiedzieć chwilę w cieple, bo na polu jest tak zimno i wietrznie, że nawet nie ma gdzie zjeść, bo ręce zamarzają. Jedziemy na tyłkach po wyślizganych schodkach. Tutaj ludzi jest trochę więcej. Zajmujemy miejsce na ławeczce i robimy śniadanie. Na zegarze jest 11:15.
Szlak na Czerwone Wierchy
Po 30 minutach opuszczamy budynek i po ustaleniach kierujemy się na Kopę Kondracką, czyli na Czerwone Wierchy. Zakładamy raki. Idzie się o wiele lepiej, zwłaszcza pod górę, gdzie jest tak ślisko. W kilku miejscach są one potrzebne dla własnego bezpieczeństwa, chociaż sporo ludzi idzie normalnie. Zmieniamy szlak na czerwony i kierujemy się lekko w dół. Tutaj już jest więcej śniegu i wiatr smaga po twarzy.
Idziemy góra – dół. Faktycznie gdzieniegdzie jest bardzo ślisko. Widoki powalają na kolana, a my ostrożnie stawiamy każdy krok. Nie ma takich miejsc, żeby się gdzieś obsunąć czy coś, ale przezorny zawsze ubezpieczony. Po prawej stronie świetnie prezentują się Beskidy, za nami widzimy masyw Kasprowego Wierchu. Przechodzimy pod Pośrednim Wierchem Goryczkowym 1873 m n.p.m. i Goryczkową Czubą 1913 m n.p.m. Nie wychodzi się do najwyższego punktu, bo nie prowadzi tam szlak, jest niebezpiecznie, chociaż ślady na śniegu tam są poprowadzone.
W pewnym momencie słyszymy odgłos tak, jakby to leciał samolot TOPR-u. Jednak znad Tatr Zachodnich wyłaniają się paralotniarze. Oni to dopiero mają fantastyczne widoki. Dzień później czytając zakopiańską prasę, okazało się, że ci śmiałkowie otrzymali za to mandaty, bo ich przelot był nielegalny i zabroniony. Niby coś się tam tłumaczyli, że wiatr ich zniósł, ale nie wiadomo jak było naprawdę.
Na tym szlaku jest jedno newralgiczne miejsce, z którym można mieć problemy. To pionowa ściana, którą trzeba jakoś pokonać. Kiedyś w lecie wychodziliśmy po niej, teraz schodziliśmy w dół. Tak w sumie teraz chyba było bezpieczniej. Na mapie to miejsce jest gdzieś w okolicach szczytu Suche Czuby. Przed nami teraz ostre podejście. Wyjdziemy tutaj, to będziemy już w domu. Przedzieramy się między ośnieżonymi sosenkami. Jesteśmy coraz wyżej. Mijają nas turyści idący z przeciwka. Widać, że wszyscy są dobrze przygotowani na wędrówkę po śnieżnych Tatrach.
Z Przełęczy pod Kopą Kondracką na Halę Kondratową
Trawersujemy grzbiet czasem, zjeżdżając butem w większy śnieg, po czym docieramy na Przełęcz pod Kopą Kondracką 1863 m n.p.m. Patrzymy na nasz czas i decydujemy się już schodzić w dół szlakiem zielonym. Jest późno, więc odpuszczamy wyjście na Kopę.
Skręcamy w prawo i schodzimy ostro w stronę Hali Kondratowej. Patrzymy na dół, jak ludzie schodzą zakosami. Między nimi jest trochę śniegu i mała stromizna. Dość szybko przesuwamy się na dół, przecinając zakosy i robiąc turystom małe skróty, które zaraz za nami wykorzystuje jeden gościu. Angelika jest dobre 50 metrów przede mną, więc postanawiam zbiec szybko na dół.
Schronisko na Hali Kondratowej
Bezpiecznie docieramy na Halę Kondratową. Idziemy powoli w kierunku schroniska. Robi się już ciemno, bo słońce zasłonił nam masyw Giewontu i Kondrackiej Kopy. W obiekcie PTTK słyszymy głośne rozmowy i śmiechy. Podchodzimy przed drzwi, czyścimy buty i czytamy, że schronisko nieczynne, po czym wchodzimy do środka. Można oczywiście w nim usiąść i kupić drobne rzeczy, jednak nie przyjmuje ono gości na nocleg i nie przygotowuje posiłków. Mają tam jakiś remont.
W środku jemy, a Angelika tradycyjnie kupuje pocztówki. Po godzinie 15 opuszczamy schron i idziemy w kierunku Kuźnic. Z lewej strony widzimy Hotel Kalatówki. Za sobą słyszymy głosy turystów. Mijają nas dość szybko i jeden ląduje pod naszymi, nogami prawie zabijając nas swoimi kijkami. Jesteśmy coraz bliżej Kuźnic. Po drodze pozdrawiamy pracujących staropolskim – „Szczęść Boże”. W Kuźnicach stoi już kilka autobusów, jednak nie decydujemy się nimi jechać do ronda, tylko idziemy kilkanaście minut na nogach.
Uwielbiam Góry w Tatrach. Zakopane to mój drugi dom. Zawsze gdy nastaje wiosna, zabieram plecak i mape aby zaplanowac nowe miejsce tarsowe. Trasa czasem daje w kośc ale za to widoki są niezapomniene. Niestety nie miałam okazji w Zimę wspinać się po górach, zawsze mnie to przerażało, ale trzeba przełamać lody i spróbować.
Pozdrawiam