Jak dojechać na Kasprowy Wierch? – opisy szlaków, kolejka, bilety, mapa
Kasprowy Wierch to bardzo popularny szczyt w Tatrach Zachodnich mierzący 1987 m n.p.m. Góruje po polskiej stronie nad Doliną Bystrej i Doliną Suchej Wody Gąsienicowej, a po słowackiej nad Doliną Cichą. Nazwa wzięła się od leżącej poniżej Hali Kasprowej. Pod szczytem znajduje się budynek, gdzie turyści mają do dyspozycji restaurację, jest kiosk, przechowalnia nart, toaleta, zimowa stacja TOPR oraz górna stacja kolejki z poczekalnią dla zjeżdżających do Zakopanego. Szczyt jest jednym z najchętniej odwiedzanych szczytów przez turystów w polskich Tatrach.
Jak dojść na Kasprowy Wierch?
Możliwości wyjścia jest kilka. Od strony Murowańca, Doliny Kościeliskiej, Kuźnic, Giewontu. To zależy, kto czego poszukuje. Poniżej przedstawiam 3 propozycje zdobycia szczytu.
Przez Myślenickie Turnie
Na szczyt prowadzi kilka znakowanych szlaków turystycznych. Najpopularniejszym i najłatwiejszym szlakiem jest szlak zielony z Kuźnic przez Myślenickie Turnie. Czas przejścia to około 3 godziny przez 7 kilometrów.
Przez Murowaniec
Innym pomysłem jest wyjście z Kuźnic i droga przez Dolinę Jaworzynki szlakiem żółtym na Przełęcz między Kopami. Dalej niebieskim do Schroniska PTTK Murowaniec i żółtym na szczyt. Czas przejścia to 4 godziny przez około 7 kilometrów.
Przez Czerwone Wierchy
Najpiękniejszym szlakiem, który mogę zaproponować, jest wędrówka przez Czerwone Wierchy. Będzie to najdłuższy szlak, jednak widoki wszystko wynagrodzą. Trasa rozpoczyna się w Kirach i do Cudakowej Polany prowadzi kolorem zielonym. Potem wchodzi się na szlak czerwony i idzie się aż na szczyt przez Goryczkową Czubę. Czas przejścia to około 7 godzin w ciągu 13 kilometrów.
Jak dojechać na Kasprowy Wierch z Zakopanego?
Jeśli zamiast wyjścia o własnych siłach zdecydujesz się na wyjazd kolejką, to musisz poznać kilka najważniejszych informacji o biletach, godzinach otwarcia, czasie wyjazdu czy kolejce do kolejki.
Gdzie zaparkować?
W Zakopanem najlepiej zaparkować na ulicy Bronisława Czecha przy rondzie Jana Pawła II czy skoczni. Jest także możliwość zatrzymania samochodu na ulicy Mieczysława Karłowicza. Oba te parkingi są płatne. Ceny parkingów w Tatrach na początku popularnych szlaków możesz znaleźć u nas na blogu.
Jak dojechać do Kuźnic?
Do Kuźnic z parkingu można dojść na nogach. Od ronda do kolejki to około 2 kilometry drogi. Można skorzystać z busów, które kursują tam dojść często lub z taxi, które oczekuje na turystów na parkingu przy rondzie.
Kolejka na Kasprowy Wierch: ceny biletów
Kolejka kursuje codziennie z kilkoma wyjątkami, np. przegląd techniczny. W zimie korzystają z niej głównie narciarze, a w sezonie letnim turyści, którzy chcą podziwiać piękne widoki ze szczytu lub chcący iść dalej np. na Świnicę czy Czerwone Wierchy. Na Myślenickich Turniach znajduje się stacja przesiadkowa. Uwaga! W sezonie wakacyjnym czas oczekiwania na wejście do kolejki to nawet 5 godzin. Dlatego warto przemyśleć czy aby na pewno nie lepiej iść wytyczonym szlakiem. Kolejka kursuje w sierpniu od godziny 7:00 do 21:00
Ile kosztuje bilet?
W kasie w Kuźnicach można kupić wyłącznie bilety na jazdy bieżące. Nie kupimy tutaj na inny dzień czy inną godzinę. Ulgi przysługują młodzieży szkolnej, studentom i osobom powyżej 65 roku życia. Dzieci do 4 lat jadą za darmo. W sezonie wysokim, czyli od 20 czerwca do 22 września 2019, ceny biletów na Kasprowy Wierch kształtują się następująco:
Kasa w Kuźnicach | Tourpass online/ biletomat/ Biuro Obsługi Klienta Gubałówka/ Biuro Obsługi Klienta Krupówki 48 | |||
Normalny 27-64 | Ulgowy 5-26, 65+ | Normalny 27-64 | Ulgowy 5-26, 65+ | |
Góra – Dół | 79 zł | 69 zł | 99 zł | 89 zł |
W jedną stronę | 65 zł | 57 zł | 79 zł | 69 zł |
Tourpass ekspresowy (rezerwacja godziny przejazdu) Biuro Obsługi Klienta w Kuźnicach | ||
Normalny 27-64 | Ulgowy 5-26, 65+ | |
Góra – Dół | 129 zł | 119 zł |
W jedną stronę | 109 zł | 99 zł |
Gdzie kupić bilety?
Bilety na wyjazd kolejką możemy nabyć w kasie w Kuźnicach, w Biurze Obsługi Klienta w Kuźnicach lub w sklepie online.
Jak nie czekać w kolejce na Kasprowy Wierch? Bilety online
Aby nie czekać w kolejce, warto skorzystać z możliwość zakupu biletu online. Są one droższe, jednak nie trzeba czekać kilku godzin w kolejce. Można wskazać dowolny dzień, a nawet godzinę wyjazdu. Jest to ogromne ułatwienie, z którego warto skorzystać, zwłaszcza gdy chcemy iść dalej na szlak.
Ile trwa wyjazd?
Kurs kolejką na szczyt trwa około 20 minut. Na Myślenickich Turniach jest przesiadka. Jeśli kupimy bilet góra-dół to musimy pamiętać, że czas, jaki możemy być na szczycie to 1 godzina i 40 minut.
Czy na Kasprowy Wierch można z psem?
Nie. Na szczyt i do kolejki nie można zabrać psa. Jest to obszar Tatrzańskiego Parku Narodowego i zwierząt domowych nie można zabierać na szlak.
Kasprowy Wierch kamera online
Aktualne warunki na górze można, a nawet trzeba sprawdzić na kamerach online, ponieważ nie spotkamy się wtedy z przykrym rozczarowaniem. Jednak ze względu na szybką możliwość zmiany pogody w Tatrach musimy być na nią odpowiednio przygotowani. Podczas gdy na dole mamy słoneczną aurę u góry możemy natknąć się na deszcz.
Kamery TOPR
W kilku miejscach w Tatrach znajdują się kamery TOPR, na których możemy sprawdzić aktualną pogodę. Jest to między innymi Kasprowy Wierch. Podobnie do niego mamy kamery nad Morskim Okiem, w Dolinie Pięciu Stawów Polskich i Dolinie Chochołowskiej.
Pogoda na Kasprowym Wierchu
Warunki pogodowe mogą zmienić się nagle, dlatego powinniśmy o tym pamiętać i warto to przypominać. Są różne prognozy pogody i czasem są one sprzeczne, dlatego powinniśmy je traktować z przymrużeniem oka. Przede wszystkim powinniśmy wykorzystać zdrowy rozsądek. Warto skorzystać z monitoringu pogody w Tatrach.
Numery alarmowe w górach
Numery, które mogą uratować w górach życie to pozycja obowiązkowa w naszym telefonie, dlatego jeśli ich nie masz wpisanych, a wybierasz się na szlak, to zrób to jak najszybciej. Podczas gdy dzieje się coś złego, to możemy nagle zapomnieć, jaki był kontakt do TOPR-u. Pamiętaj! Numer alarmowy w górach to 601-100-300.
Szczegółowe opisy szlaków na Kasprowy Wierch
- Z Kuźnic przez Myślenickie Turnie na szczyt i dalej na Przełęcz pod Kopą Kondracką do Hali Kondratowej,
- Z Kuźnic przez Giewont na Kopę Kondracką i dalej na szczyt
Opis szlaku na Kasprowy Wierch zimą przez Myślenickie Turnie z Kuźnic
Wyruszamy do Zakopanego. Słońce wstaje dopiero około 7, także nie musimy się spieszyć z dojazdem na miejsce. Po ciemku to i tak nie ma sensu iść, skoro zapowiadają na ten dzień kapitalną pogodę. Każda prognoza, czy to w Internecie, czy telewizji pokazywała wspaniałe warunki. Nie można było tego zmarnować, zwłaszcza że trafił się wolny dzień. Lepiej być nie mogło. No więc ruszamy!!!.
Mapa trasy turystycznej przez Myślenickie Turnie
Zakopane (parking przy rondzie) – Kuźnice (dolna stacja kolejki) – Myślenickie Turnie – Kasprowy Wierch – Przełęcz pod Kopą Kondracką – Schronisko PTTK na Hali Kondratowej – Kuźnice – Zakopane
Start z Kuźnic – parking przy rondzie
Jest godzina 4:30. Spakowani wychodzimy przed dom, a tam czeka na nas pierwsza niespodzianka. Trzeba odlodzić samochód. Jest kilka stopni poniżej zera, na niebie tysiące gwiazd, ogromny księżyc i ponad 100 kilometrów drogi do stolicy Tatr przed nami. Jedziemy spokojnie, nigdzie się nie spiesząc. Dojeżdżamy chwilę przed 7. Zakopane, jak i wcześniejsza Białka i Bukowina witają nas lekkim śniegiem, widocznym po okolicy. Słońce jeszcze nie wstało, a niebo kolorowało się już na żółto i pomarańczowo.
Zatrzymujemy się na parkingu przy popularnym rondzie Jana Pawła II. Widzimy tam tylko 3 samochody turystów i dwóch taksówkarzy, którzy zaraz na pewno zaproponują nam kurs do Kuźnic za 20 złotych. Tak już było kiedyś. Niby po 3 złote, ale jak uzbiera się pełna liczba ludzi. Ewentualnie od razu jedziemy za 20. Kiedyś podziękowaliśmy.
Odcinek Kuźnice – Myślenickie Turnie
Bierzemy potrzebne rzeczy. W plecakach mamy dokładnie: termos z ciepłą herbatą, chleb, szynkę, pomidorki, mineralną, sok, czekolady, nóż, mapę apteczkę i raki. Na sobie zimowe ciuchy: kurtki, polary, czapki czy rękawiczki. Samochodowy termometr pokazuje -12 stopni. Faktycznie chyba tyle jest, bo zimno jak cholera. Zamykamy auto i kierujemy się w stronę Kuźnic. Mijamy taksówkarza i słyszymy:
– Jeździmy do Kuźnic!!!
– Za ile?. Pytamy, chociaż wiemy, jaka będzie odpowiedź.
– 20 kurs!
– Dziękujemy!.
Wydanie 20 złotych na dojazd do Kuźnic to wielka strata pieniędzy. Zawsze można skorzystać z tańszych busów, które kursują tam chyba co chwilę, albo iść na nogach. To tylko 20 minut, a kasa zostaje w kieszeni na kolejne wycieczki :). Przejdziemy się pod kolejkę, to zaraz nam się zrobi cieplej – rozgrzejemy się.
Po drodze mija nas właśnie autobus i dopiero wtedy uświadamiamy sobie, że przecież o tej godzinie to już coś tam jeździ. Dochodzimy na miejsce o godzinie 7:30. Panuje tam kompletna cisza, zresztą taka sama jak przy rondzie. Dowiadujemy się, że kolejka kursuje od godziny 9 do godziny 16. Nie chce nam się tyle czekać, więc idziemy na nogach :).
Szlak zielony przez Myślenickie Turnie
Wybieramy szlak zielony liczący 3 godziny. Jest to jedna z najłatwiejszych zimowych tras w Tatrach. Wiele osób tam chodzi i mamy pewność, że szlak będzie przetarty. Tutaj także rozpoczyna się szlak niebieski na Giewont i Boczań, zielony na Nosal i żółty na Wielką Królową Kopę. Nie uchodzimy za daleko, a już mamy przed sobą pierwsze widoki. Kasa biletowa jest zamknięta. Tak to bilet normalny kosztuje 5 złotych, a ulgowy 2,50.
Szlak zielony, którym wędrujemy, co jakiś czas przecina się z koleją linową Kuźnice – Kasprowy Wierch. Trasa poza początkowymi widokami na razie nie zachwyca. Przez cały czas maszeruje się lasem. Nie ma ostrych podejść, dlatego nie męczymy się zbytnio. Napotykamy na tabliczkę informującą o zagrożeniu lawinowym.
Myślenickie Turnie – stacja kolejki
Zaczyna robić się ciekawiej dopiero w okolicach Myślenickich Turni (1354 m n.p.m.). Tam zaczynają się rozpościerać przepiękne widoki na Beskidy. Staramy się rozpoznać szczyty. Widzimy pasmo Gorców i najwyższe w nim Turbacz czy Lubań. W oddali jest także Beskid Wyspowy i Mogielica z zaśnieżoną Polaną Stumorgową. Docieramy na miejsce.
Na Myślenickich Turniach jest stacja pośrednia kolei linowej z Kuźnic, na której następuje przesiadka do innego wagonika górnego odcinka. W budynku stacji znajdują się silniki napędzające górny i dolny odcinek kolejki linowej.
Przed budynkiem są także ławki dla turystów, no i kapitalne widoki. Mija nas tutaj pierwszy turysta, a my zostajemy tutaj na dłuższą chwilę. Słyszymy, jak kolejka rusza, ale to tylko jeden wagonik. Pewnie tylko wywozi, tych co pracują u góry, bo na pierwszy kurs jest jeszcze za wcześnie.
Myślenickie Turnie – Kasprowy Wierch
Ruszamy dalej. Przez kilkanaście minut wspinamy się lasem, a potem wychodzimy nad drzewa. Tutaj to dopiero zaczynają się fenomenalne krajobrazy. Stajemy przy barierce i podziwiamy. Świetnie widoczna jest Babia Góra w Beskidzie Żywieckim.
Wyżej zaczynają się zakosy i coraz większy śnieg. Słońce się tutaj jeszcze nie przebiło, bo cały czas zasłania nam je masyw Kasprowego Wierchu. Zauważamy kolejkę krzesełkową Goryczkową i Wysokogórskie Obserwatorium Meteorologiczne IMGW-PIB. Do szczytu jest już coraz bliżej, a w nogach mamy już 7 kilometrów.
Góra w zimie – szczyt
Najgorsze chwile dopiero przed nami. Najcięższe podejście mamy pod sam szczyt. Musimy uważać, żeby nie wpaść w zaspy i nie ześlizgnąć się po kamieniach. Krok za krokiem do góry. Nie ma co mówić, wędrówka zimowa to inna bajka. Tak się zastanawialiśmy, jak to jest wędrować w lecie gdy nie ma śniegu :P. Natomiast w lecie, gdy jest gorąco, to zastanawiamy się, jak to jest chodzić w zimie :).
Stajemy wreszcie na szczycie. Prawie 4 godziny zajęło nam tutaj wyjście. Po grzbiecie chodzi kilka osób, które wyjechały kolejką. Patrzymy w dół i widzimy sporo turystów zmierzających w stronę Świnicy. Widoki z Kasprowego Wierchu są przepiękne. Ludzie mówią, że starają się omijać to miejsce, bo tutaj są sami kolejkowi turyści i chodzą gdzieś indziej.
Robimy sobie wspólne zdjęcie na szczycie i schodzimy na dół, do górnej stacji kolejki, żeby posiedzieć chwilę w cieple, bo na polu jest tak zimno i wietrznie, że nawet nie ma gdzie zjeść, bo ręce zamarzają. Jedziemy na tyłkach po wyślizganych schodkach. Niektórzy mają z nimi problem, a my najlepszym sposobem meldujemy się na dole. Tutaj ludzi jest trochę więcej. Zajmujemy miejsce na ławeczce i robimy śniadanie. Na zegarze jest 11:15. Najbardziej dziwią nas osoby, które wjechały tutaj kolejką i nie będą wychodzić na pole, bo jest zimno. No i siedzą tak w pobliżu nas, czekając na kurs w dół.
Szlak na Czerwone Wierchy
Po 30 minutach opuszczamy budynek i po ustaleniach kierujemy się na Kopę Kondracką, czyli na Czerwone Wierchy. Zakładamy raki. Idzie się o wiele lepiej, zwłaszcza pod górę, gdzie jest tak ślisko. W kilku miejscach są one potrzebne dla własnego bezpieczeństwa, chociaż sporo ludzi idzie normalnie. Zmieniamy szlak na czerwony i kierujemy się lekko w dół. Tutaj już jest więcej śniegu i wiatr smaga po twarzy.
Idziemy góra – dół. Faktycznie gdzieniegdzie jest bardzo ślisko. Widoki powalają na kolana, a my ostrożnie stawiamy każdy krok. Nie ma takich miejsc, żeby się gdzieś obsunąć czy coś, ale przezorny zawsze ubezpieczony. Po prawej stronie świetnie prezentują się Beskidy, za nami widzimy masyw Kasprowego Wierchu. Przed nami jest tyle szczytów, że nawet nie wiemy, jak się ona nazywają. W Tatrach przebywamy mało, więc z topografią u nas ciężko.
Przechodzimy pod Pośrednim Wierchem Goryczkowym (1873 m n.p.m.) i Goryczkową Czubą (1913 m n.p.m.). Nie wychodzi się do najwyższego punktu, bo nie prowadzi tam szlak, jest niebezpiecznie, chociaż ślady na śniegu tam są poprowadzone.
W pewnym momencie słyszymy odgłos tak, jakby to leciał samolot TOPR-u. Jednak znad Tatr Zachodnich wyłaniają się paralotniarze. Oni to dopiero mają fantastyczne widoki. Dzień później czytając zakopiańską prasę, okazało się, że ci śmiałkowie otrzymali za to mandaty, bo ich przelot był nielegalny i zabroniony. Niby coś się tam tłumaczyli, że wiatr ich zniósł, ale nie wiadomo jak było naprawdę.
Na tym szlaku jest jedno newralgiczne miejsce, z którym można mieć problemy. To pionowa ściana, którą trzeba jakoś pokonać. Kiedyś w lecie wychodziliśmy po niej, teraz schodziliśmy w dół. Tak w sumie teraz chyba było bezpieczniej :). Znowu mały dupozjazd. Pierwszy na Kasprowym, drugi tutaj. Do trzech razy sztuka. Ciekawe gdzie będzie ostatni, który powinien być najlepszy. Na mapie to miejsce jest gdzieś w okolicach szczytu Suche Czuby.
Przed nami teraz ostre podejście. Wyjdziemy tutaj, to będziemy już w domu. Przedzieramy się między ośnieżonymi sosenkami. Jesteśmy coraz wyżej. Mijają nas turyści idący z przeciwka. Widać, że wszyscy są dobrze przygotowani na wędrówkę po śnieżnych Tatrach.
Z Przełęczy pod Kopą Kondracką na Halę Kondratową
Trawersujemy grzbiet czasem, zjeżdżając butem w większy śnieg, po czym docieramy na Przełęcz pod Kopą Kondracką (1863 m n.p.m.). Patrzymy na nasz czas i decydujemy się już schodzić w dół szlakiem zielonym. Jest późno, więc odpuszczamy wyjście na Kopę.
Skręcamy w prawo i schodzimy ostro w stronę Hali Kondratowej. Patrzymy na dół, jak ludzie schodzą zakosami. Między nimi jest trochę śniegu i mała stromizna, więc poprawiamy gacie i fruuu w dół ;). Pierwszy zjazd zakańczamy powodzeniem. Czasem zdarzają się kamienie i tyłek zaczyna boleć.
Dość szybko przesuwamy się na dół, przecinając zakosy i robiąc turystom małe skróty, które zaraz za nami wykorzystuje jeden gościu. Angelika jest dobre 50 metrów przede mną, więc postanawiam zbiec szybko na dół. Początkowo wszystko jest świetnie, jednak później nabieram za dużej prędkości i ląduje w wielkiej śnieżnej zaspie. Dobrze, że nikt tego nie widział i nie nagrał :). Patrzymy za siebie i widzimy, ile już metrów zeszliśmy. Jakby tutaj był większy śnieg, to pewnie zeszłaby jakaś lawina.
Schronisko na Hali Kondratowej
Bezpiecznie docieramy na Halę Kondratową. Jest już OK. Nogi trochę bolą i tyłek też od tego zejścia. Idziemy powoli w kierunku schroniska. Robi się już ciemno, bo słońce zasłonił nam masyw Giewontu i Kondrackiej Kopy. W obiekcie PTTK słyszymy głośne rozmowy i śmiechy. Podchodzimy przed drzwi, czyścimy buty i czytamy, że schronisko nieczynne, po czym wchodzimy do środka. Można oczywiście w nim usiąść i kupić drobne rzeczy, jednak nie przyjmuje ono gości na nocleg i nie przygotowuje posiłków. Mają tam jakiś remont.
W środku jemy, a Angelika tradycyjnie kupuje pocztówki. Po godzinie 15 opuszczamy schron i idziemy w kierunku Kuźnic. U góry zdjęliśmy raki, a tutaj dopiero by się przydały. Nie chce nam się już zakładać. Jest strasznie ślisko. Z lewej strony widzimy Hotel Kalatówki. Za sobą słyszymy głosy turystów. Mijają nas dość szybko i jeden ląduje pod naszymi, nogami prawie zabijając nas swoimi kijkami.
Jesteśmy coraz bliżej Kuźnic. Po drodze pozdrawiamy pracujących staropolskim – „Szczęść Boże”. W Kuźnicach stoi już kilka autobusów, jednak nie decydujemy się nimi jechać do ronda, tylko idziemy kilkanaście minut na nogach. Znowu zaoszczędzamy, bo pewnie zaraz wydamy 20 złotych na parking.
Opis szlaku przez Giewont na Kasprowy Wierch
Jeszcze we wtorkowy poranek nie pomyślałbym nawet o wyjściu w góry na beskidzkie trasy, a co dopiero o przemierzaniu, nieznanych dla nas do tej pory tatrzańskich szlaków. Za oknem było bezchmurnie, promienie słońca wpadały do pokoju, tak być nie może. Łapię za telefon i piszę do Angeliki, że jedziemy w następny dzień na Kasprowy Wierch. W godzinach popołudniowych pakuję do plecaka wszystkie potrzebne rzeczy: buty, mapę, aparat, polar i inne potrzebne rzeczy i wyruszam do towarzyszki wędrówki. Wyjazd zaplanowaliśmy na 2:30, żeby być jak najwcześniej na szlaku i spokojnie zwiedzić jak najwięcej naszych pięknych gór.
Mapa turystyczna trasy przez Giewont
Zakopane (parking) – Kuźnice – Schronisko PTTK na Hali Kondratowej – Przełęcz Kondracka – Kopa Kondracka – Kasprowy Wierch – Schronisko PTTK Murowaniec – Kuźnice przez Jaworzynkę
Planowo mieliśmy wyjść tylko na szczyt, obawiając się trudności innych tras, jednak jeszcze wieczorem zmieniliśmy plany i mieliśmy zacząć od wyjścia na Giewont (1894 m). Oglądając zdjęcia i filmy w Internecie z obleganego Giewontu, spodziewaliśmy się tłumów na szczycie, jednak godziny poranne zarezerwowane są dla prawdziwych górołazów, o czym przekonaliśmy się w dalszej części naszej wyprawy.
Po ponad dwugodzinnej, spokojnej drodze, dojechaliśmy przed godziną 5 na parking przy ulicy Bronisława Czecha i zaparkowaliśmy samochód jako pierwsi. Oprócz nas byli tylko kierowcy taksówek. Po zabraniu najpotrzebniejszych rzeczy ruszyliśmy w stronę Kuźnic i po 20 minutach staliśmy już w pobliżu szlakowskazu i kolejki. Nie było tam jeszcze żywego ducha, ale przecież o to nam chodziło.
Jak wejść na Giewont?
Od Kuźnic na Giewont jest 3 h 15′ szlakiem niebieskim. Nie jest on trudny, lecz długi i męczący. Prowadzi kamienną drogą, aż dochodzimy na polany, gdzie zaczynają się piękne widoki.
Schronisko PTTK na Hali Kondratowej
Po kilkunastu minutach dotarliśmy do schroniska PTTK na Hali Kondratowej (1341 m). W schronisku głośno od samego rana. Wczasowicze jedzą śniadanie, więc my też się skusiliśmy.
Kilka chwil i ruszamy dalej szlakiem niebieskim już w kierunku bardziej wymagającej części trasy. Z dołu zobaczyliśmy Giewont, który wydawał się na wyciągnięcie ręki, jednak czekała nas długa droga. Po godzinie 7:00 na szlak zaczęli wychodzić inni turyści. W połowie trasy jest miejsce, w którym można nabrać zimnej, orzeźwiającej wody. Im wyżej wychodziliśmy, tym więcej szczytów ukazywało się naszym oczom.
Kondracka Przełęcz 1725 m n.p.m.
Wreszcie po długiej wędrówce doszliśmy na Kondracką Przełęcz (1725 m), gdzie zrobiliśmy kolejny odpoczynek przed kulminacyjnym momentem, atakowaniem szczytu.
Za nami doszła jeszcze jedna osoba, a na szczyt wspinali się inni ludzie. Nie mogliśmy się już doczekać, gdy będziemy pierwszy raz na takiej wysokości w swojej karierze wędrowca. Przy samym końcu zaczyna się trudniejszy odcinek szlaku, ponieważ trzeba wspinać się przy pomocy łańcuchów, a kamienie już są wyślizgane, przez przechodzące tędy tłumy amatorów tatrzańskich wędrówek.
Szczyt Giewont w Tatrach
8:45 i wreszcie dotarliśmy. Widoki niepowtarzalne, przy krzyżu kilka osób, panuje miła atmosfera, wszyscy zadowoleni z sukcesu. Dla nas, zdobycie każdego szczytu w Tatrach, jest wielkim osiągnięciem. 9:00 zostaliśmy sami, inni postanowili już opuścić wierzchołek, możemy delektować się ciszą, jest bajecznie. Kilka minut po 9 zdecydowaliśmy się na zejście, słyszymy, że kolejne osoby już się wspinają, ale my i tak nie będziemy schodzić tym samym odcinkiem trasy, ponieważ na szczycie obowiązuje ruch okrężny. Ostrożnie, trzymając się łańcuchów, zaczęliśmy schodzić. Widzimy, że jest trochę niebezpieczniej niż przy wychodzeniu, no ale się udało.
Z Kondrackiej Przełęczy na Kopę Kondracką
Jesteśmy z powrotem na Kondrackiej Przełęczy i jeszcze raz od dołu podziwiamy zjawiskowy Giewont. Ruch zaczyna się coraz większy, od strony Hali Kondratowej zmierzają kolejni śmiałkowie. My udajemy się na zdobycie pierwszego dwutysięcznika Kopy Kondrackiej (2005 m), mozolnie wspinając się ku górze i co kilka minut przystając.
Kopa Kondracka – nasz pierwszy dwutysięcznik
Po raz kolejny w centrum naszej uwagi staje Giewont i widziane w tle Zakopane. Po dotarciu na Kopę Kondracką postanowiliśmy spędzić tam dłuższą chwilę i dać odpocząć nogom przed dalszym wysiłkiem.
Kopa Kondracka – szczyt w Tatrach Zachodnich
Kondracka Kopa jest jednym ze szczytów, należącym do Czerwonych Wierchów. Pozostałe trzy wierzchołki to Ciemniak – 2096 m, Krzesanica – 2122 m, Małołączniak – 2096 m.
Kasprowy Wierch szlak – trudność
Trudność szlaku czerwonego do Kasprowego Wierchu, od najmniejszego z Czerwonych Wierchów jest oceniana w skali 3/5 i trwa 2 godziny. Nam ten odcinek bardzo się podobał.
Kasprowy Wierch 1987 m n.p.m.
Na trasie spotykaliśmy coraz więcej ludzi, najczęściej mijały nas rodziny z małymi dziećmi. Nie spiesząc się po 2 godzinach i 30 minutach znaleźliśmy się na jednym z najbardziej popularnych szczytów w Tatrach.
Tam już nie było tak spokojnie, wszyscy głośno rozmawiali, dochodzili z różnych stron, przyjeżdżali kolejką. Z Kasprowego można podziwiać piękną panoramę Tatr.
Schronisko PTTK Murowaniec
Na zejście wybraliśmy szlak żółty, prowadzący do na Halę Gąsienicową Schroniska PTTK Murowaniec. Na miejscu było jeszcze więcej ludzi niż na Kasprowym. Nagle zrobiło się zamieszanie, dwóch ratowników wybiegło i skierowali się za czarnymi znakami, chwilę później z tamtego miejsca przyjechał samochód z rannym i pojechał nieco wyżej. Kiedy weszliśmy na niebieski szlak w stronę Kuźnic, to usłyszeliśmy helikopter. Okazało się, że przyleciał właśnie po uczestnika wypadku. Nie wiadomo co było przyczyną i co się stało z poszkodowanym.
Po dojściu do rozwidlenia szlaków: żółtego do Doliny Jaworzynki i niebieskiego na Boczań, to zastała nas zbliżająca się burza. Wszyscy jakby przyspieszyli, a przecież jeszcze rano po wejściu do Tatrzańskiego Parku Narodowego, sprawdziliśmy pogodę i zapowiadano cały dzień bezchmurne niebo. Na szczęście nie byliśmy daleko od Kuźnic. Zastanawialiśmy się, czy osoby, które zmierzały dopiero na szczyt, zawrócą czy dalej będą zmierzać do wyznaczonego celu. Po 40 minutach i z czarnymi chmurami za plecami dotarliśmy cali i zdrowi do Kuźnic. Na autobus nie musieliśmy długo czekać, bo jeszcze dobrze nie doszliśmy, a już taksówkarze wołali do samochodu. Dobrze, że chociaż ceny biletów są takie same.
Zakopane parking
O 16.45 zameldowaliśmy się na parkingu, który niestety okazał się drogi, zresztą tak jak wszystko w Zakopanem – 23 zł (w 2020 roku parking przy rondzie jest darmowy). Przed 17 wyjechaliśmy w drogę powrotną, aż tu nagle przyszła wielka ulewa. Wycieraczki nie nadążały zbierać deszczu. Dopiero przed Nowym Targiem wszystko się uspokoiło i znów wyszło piękne słońce. Zostawiliśmy Tatry spowite chmurami i w deszczowej atmosferze.
Uwielbiam Góry w Tatrach. Zakopane to mój drugi dom. Zawsze gdy nastaje wiosna, zabieram plecak i mape aby zaplanowac nowe miejsce tarsowe. Trasa czasem daje w kośc ale za to widoki są niezapomniene. Niestety nie miałam okazji w Zimę wspinać się po górach, zawsze mnie to przerażało, ale trzeba przełamać lody i spróbować.
Pozdrawiam