Korona Sudetów Polskich – opisy wszystkich 31 szczytów, mapa, książeczka
Korona Sudetów Polskich to lista 31 najwyższych szczytów i wzgórz znajdujących się w Sudetach po polskiej stronie. To świetna przygoda, dzięki której możemy odkryć takie miejsca, do których być może nigdy byśmy nie trafili.
31 szczytów, 31 mezoregionów i szczyty mierzące od 281 m n.p.m. do 1602 m n.p.m.
Ten wpis to kompendium wiedzy o Koronie Sudetów Polskich z opisami każdego ze szczytów. Mniejsze wzniesienia, gdzie nie trzeba było szczegółowego opisu, znajdziesz tutaj, a bardziej obszerne relacje podlinkowaliśmy do osobnych wpisów.
Potwierdzenia w postaci pieczątek lub zdjęć zapisuje się w specjalnej książeczce, którą przygotowała Komisja Turystyki Górskiej PTTK z Wałbrzycha.
1. Góra Krzyżowa – Wzgórza Strzegomskie
góra Krzyżowa to szczyt o wysokości 358 m n.p.m. na Przedgórzu Sudeckim na Wzgórzach Strzegomskich. Na szczycie znajduje się kamienna platforma widokowa z wiodącymi na nią schodkami oraz metalowy krzyż, od którego góra wzięła nazwę.
Ze Strzegomia na Krzyżową
Górę Krzyżową zdecydowaliśmy się zdobyć z miejscowości Strzegom. Tak w skrócie to przejechaliśmy przez ulicę Legnicką, a następnie przez Sosnową i zatrzymaliśmy na parkingu chyba nawet dla mieszkańców na ulicy o nazwie Promenada.
Szlak na Krzyżową
Zapakowaliśmy potrzebne rzeczy i ruszyliśmy przed siebie za znakami koloru niebieskiego. Najpierw szliśmy troszkę asfaltem, później leśną drogą. Trwało to bodajże 15 minut. Lekko zdobywaliśmy wysokość.
Doszliśmy do schodów, które prowadziły typowo na szczyt. W tym miejscu, jak ktoś będzie bardzo zmęczony to może sobie zrobić odpoczynek, dlatego że jest tutaj fajnie zagospodarowany teren. Mamy porobione ławki dla turystów, znajdzie się również miejsce na ognisko.
My jednak decydujemy się atakować szczyt. Schodami idzie się może dobrą minutę. Trochę ich jest i są dość strome. W pobliżu góry, 4 czerwca 1745 roku miała miejsce jedna z bitew wojen śląskich, bitwa pod Dobromierzem.
Krzyżowa
Pniemy się w górę i zauważamy krzyż, do którego się kierujemy. Zdobywamy szesnasty szczyt do Korony Sudetów Polskich. Połowa już za nami. Stajemy na szczycie i cieszymy oczy widokami. Można dostrzec stąd Karkonosze z najwyższą Śnieżką, Góry Sowie z Wielką Sową czy Masyw Ślęży z niewysoką Ślężą. Jednak najlepiej widać miasto Strzegom, z którego startowaliśmy.
Do samochodu musieliśmy wracać taką samą trasą, czyli szlakiem niebieskim. Zejście trwa 15 minut i liczy mniej więcej kilometr.
2. Wzgórze Popiel – Równina Świdnicka
Do miejscowości Makowice dotarliśmy po godzinie 7:00. Po drodze obejrzeliśmy kolorowy wschód słońca, nad gęstą mgłą, która towarzyszyła nam przez długi czas i dopiero na kilkanaście kilometrów przed naszym miejscem docelowym odeszła gdzieś daleko.
Przejechaliśmy przez niewielki most i przed znakiem Krzyżowa 2, obok sklepu skręciliśmy w prawo. Ujechaliśmy może 400 metrów, za ostatnie zabudowania i zobaczyliśmy żwirowaną drogę odchodzącą w lewo, na którą należało skręcić.
Wjechaliśmy na nią i zajechaliśmy w miejsce, gdzie dobrze widoczna pod lasem jest ambona.
Popiel (281 m n.p.m.) to właśnie to wzniesienie, które widzimy przed nami.
Wzgórze Popiel – szczyt
Zatrzymaliśmy się gdzieś na boku i udaliśmy się w jego kierunku. Najpierw do ambony, a potem lekkim łukiem w prawo w poszukiwaniu najwyższego punktu. Orientacyjne znaleźliśmy wzrokiem to miejsce i kierowaliśmy się w jego kierunku. Przez krzaki, bez żadnego szlaku i wydeptanej ścieżki dotarliśmy na Popiel, który jest bodajże 200 metrów od ambony.
W najwyższym punkcie znajduje się kamienny słup z oznaczeniem. Inne oznaczenie możemy zobaczyć kilka metrów dalej na drzewie w postaci kartki i wyryte w korze na drzewie. Dojście na miejsce zajmuje około 10 minut. Trzeba pamiętać, żeby dojść lub dojechać do tego miejsca, w którym zobaczymy ambonę.
3. Wrona – Wzgórza Bielawskie
Jedziemy dalej do Myśliszowa na Wzgórza Bielawskie. Będziemy zdobywać niziutkie wzniesienie mierzące zaledwie 458 m n.p.m., na które idzie się 5 minut. Dojeżdżamy do małej miejscowości, patrzymy na poglądową mapę i kierujemy się w stronę wzniesienia. Z dołu dobrze już je widać.
Staramy się rozpoznawać miejsca, na których będziemy. Jedziemy nowym asfaltem coraz wyżej, aż do szlakowskazu. Okazuje się, że na Wronę jest poprowadzony jakiś szlak, a według danych w Internecie, trzeba szukać samemu i na dodatek ciężko najwyższy punkt odnaleźć.
Idziemy z żółtą ścieżką. Chyba jest nowa, bo dobrze widać ją na drzewach. Po prawej stronie mijamy paśnik i już widzimy tabliczki i kamień. Nawet się nie zmęczyliśmy.
Takie dziwne szczyty są zaliczane do Korony Sudetów Polskich, więc kto ją zdobywa, to musi tutaj być. Gdyby nie ten projekt, to pewnie chodziliby tutaj tylko miejscowi i to ewentualnie na grzyby. Przez szczyt wzniesienia biegnie dział wodny oddzielający zlewnie rzek Bystrzycy i Nysy Kłodzkiej. Chwila na szczycie i wracamy na dół. Kostka czekolady i jedziemy dalej.
4. Wzgórze Ernesta (Górzno) – Obniżenie Podsudeckie
Kierujemy się w stronę Witoszowa Dolnego. Przejeżdżamy tę miejscowość i dalej jedziemy do drogi krajowej nr 35, która prowadzi do Wałbrzycha. Tam skręcamy w lewo i jedziemy dwa kilometry. Gdy pojawi się nam droga po prawej stronie, to trzeba w nią skręcić i przejechać 250 metrów.
Okolice jak i samo wzniesienie można znaleźć na mapie wydawnictwa Sygnatura Góry Wałbrzyskie, Góry Kamienne, Góry Sowie, Ślęża. Wtedy cały nasz opis się rozjaśni. Szczyt można łatwo rozpoznać, dlatego że po naszej prawej stronie tuż przed oczami zobaczymy kępkę drzew, która właśnie rośnie na szczycie. To jest cel na ten czas.
Najwyższy punkt wzniesienia nie jest oddalony daleko od drogi. Dzieli nas tylko pole uprawne. Na szczęście jest jesień, więc jak na razie nic tam nie rośnie. Gorzej będzie się tam dostać latem. Na szczycie znaleźliśmy kartkę przywieszoną do drzewa z nazwą szczytu i obok gdzieniegdzie kamienie.
Ogólnie to wzniesienie nie należy do wybitnych, bo mierzy zaledwie 305 metrów, jednak widoki są super, zwłaszcza w promieniach słońca o kolorze cytrynowo-brzoskwiniowej bezy :). Zobaczcie sami.
5. Brzeźnica – Obniżenie Otmuchowskie
Przyjeżdżamy do wioski Budzów Kolonia. Ostatnim tego dnia szczytem będzie Brzeźnica w paśmie Obniżenia Otmuchowskiego. Wędrówka ze szlakiem zielonym, leśną drogą i wydeptaną ścieżką na szczyt mierzący 492 m n.p.m.
Zostawiamy samochód na poboczu i udajemy się drogą w kierunku lasu. Idziemy za szlakiem zielonym. Może uda się dotrzeć na szczyt.
Pniemy się coraz wyżej i wyżej. Idziemy bez plecaków, bo Brzeźnica jest dość blisko. Nie problem się tam zgubić, bo jest tylko jedna droga. Trzeba iść tu, gdzie jest wyżej. Po 30 minutach jesteśmy na miejscu. Spotykamy kopiec kamieni i kartkę z oznaczeniem najwyższego punktu.
Brzeźnica – szczyt
Wzniesienie jest ostańcem należącym do Masywu Brzeźnicy, który tworzą cztery odosobnione wzniesienia o charakterze wyspowym. Wzniesienie mimo niewielkiej wysokości posiada strome zbocza, które podnoszą walory krajobrazowe okolicy. W przeszłości góra nosiła nazwę: Harthe Berg i Kozie Chrzepty. Na południowo-wschodnim zboczu wzgórza, poniżej szczytu zachowały się wśród kęp drzew pagórki, stanowiące pozostałość fortyfikacji ziemnych z przełomu XVIII-XIX wieku.
6. Kalwaria – Przedgórze Paczkowskie
Jedziemy cały czas przed siebie główną drogą, nigdzie nie skręcając. Mijamy znak na końcu miejscowości Głuchołazy. Jesteśmy na terenie, gdzie nie ma żadnych domów, tylko, droga, pola, drzewa i krzewy w fosach rosną.
Po ostrym skręcie w lewo wiemy, że po naszej lewej stronie pola należą już do Czech. Dojeżdżamy do skrętu w prawo. W tym miejscu można jechać na wprost drogą żwirowaną do gospodarstw lub w lewo do czeskiej miejscowości Wysota.
My oczywiście skręcamy na prawo za główną drogą i wreszcie wjeżdżamy do miejscowości Gierałcice. W centrum wsi pojawia nam się po prawej stronie przystanek, zaś po lewej most, przez który przejeżdżamy. Mijamy wysoki Kościół św. Michała Archanioła i jedziemy prosto. Gdy przejedziemy obok ostatnich domów i lasku, to dotrzemy do skrzyżowania dróg polnych i asfaltowej.
Spokojnie zostawiamy samochód, bierzemy notatki, mapę, aparat i ruszamy w lewo po miedzy, obok której są zasiane pola i nie znajduje się już tutaj żadne gospodarstwo.
Kalwaria – szczyt
Idziemy dobre 500 metrów i dochodzimy do lasu. Idziemy obok niego i docieramy kolejnego, ale już ciut mniejszego. Przechodzimy obok niego i docieramy do szerokiego zarośniętego pasa, oznacza on właśnie granicę państw.
To, gdzie jest szczyt? No teren równy, wygląda nam to, jakby to było w lesie. No ok, to idziemy szukać czegoś charakterystycznego. Chodzimy, chodzimy i trafiamy na drzewo, do którego wbito trzy gwiździe. Ale co to oznacza? Czy to jest oznaczenie szczytu, a nie łatwiej wstawić tabliczkę?
No nie znaleźliśmy żadnych oznaczeń zrobionych przez tych, co zdobywali szczyt wcześniej. Szczerze w tym lesie znaleźliśmy miejsce, które wydawało być się najwyższe. Mniej więcej na środku tego lasu. W Internecie znaleźliśmy informację, że najwyższy punkt znajduje się przy słupku granicznym II/165. No to idziemy szukać czegoś takiego.
Zbliżamy się do granicy polsko-czeskiej i idziemy w prawo wraz z nią. Po chwili docieramy do wspomnianego słupka. Dookoła po prostu same pola i ewentualnie w oddali drzewa. W tym miejscu porobiliśmy zdjęcia pamiątkowe.
Dla tych, którzy chcieliby zdobyć szczyt, pokazujemy mapę, dzięki której dotrzecie w okolice szczytu.
7. Koło Obserwatora – Obniżenie Żytawsko-Zgorzeleckie
Koło Obserwatora to wzniesienie w Sudetach Zachodnich, na Obniżeniu Żytawsko-Zgorzeleckim we wschodniej części Kotliny Turoszowskiej, około 3 kilometry na południowy wschód od centrum miejscowości Bogatynia.
Gdzie jest i jak dojść na Koło Obserwatora?
Samochód zaparkowaliśmy obok placu zabaw przy ulicy Górskiej w miejscowości Markocice. Na szczyt nie prowadzi żadna wytyczona ścieżka ani szlak turystyczny. Jednak nie możemy uznać, że szczyt należy do zapomnianych.
Wlicza się on przecież do Korony Sudetów Polskich. Idziemy chwilę po kamienistej drodze. Na zakręcie przy opuszczonym domu skręcamy w lewo, w widoczną miedzę przy niebieskim słupku.
Kierujemy się przez około pięć minut łagodnym łukiem na prawo do najbliższej kępki drzew. My szliśmy za śladami jakiegoś terenowego samochodu, które poprowadziły nas do najwyższego punktu tego pasma. Z jednej strony kępki znaleźliśmy słupek geodezyjny.
Wszystko wygląda na to, że wskazuje wysokość 340 m n.p.m., jednak nie jest to najwyższy punkt w tym miejscu. Po przejściu kilku metrów za ścieżką docieramy do strasznie starego drzewa i pozostałości pomnika ku czci ofiar I wojny światowej.
Widoki z Koła Obserwatora są przepiękne. Jesteśmy bardzo blisko granicy z Niemcami i widać w oddali Sudety Niemieckie.
Pomnik leży po drugiej stronie kępki widzianej tuż nad wspomnianym opuszczonym budynkiem i na wysokości 342 m n.p.m. Różnica między szczytami to około dwa metry. Pamiątkowe zdjęcia robimy sobie w obu miejscach. Niestety na żadnej mapie nie znaleźliśmy Koła Obserwatora.
8. Wojkowa z Giebułtowa – Pogórze Izerskie
Wojkowa to wzniesienie mierzące 502 m n.p.m., położone w południowo-zachodniej części Pogórza Izerskiego i w środkowej części Przedgórza Izerskiego. Wyrasta na przedgórzu pomiędzy wsiami: Świecie i Giebułtów, w kształcie wyraźnie zaznaczonej kopuły, z łagodnymi zboczami. Powierzchnia wierzchowiny jest tak wyrównana, że wierzchołek jest trudno rozpoznawalny.
Giebułtów – początek szlaku na Wojkową
Do miejscowości Giebułtów przyjechaliśmy od strony Augustowa. Na skrzyżowaniu w centrum miejscowości jedziemy na wprost drogą numer 360 w stronę granicy z Czechami. Po około 100 metrach, za szarym domem skręcamy w prawo w drogę asfaltową.
Po 200 metrów zmienia się ona w żwirowaną i nierówną. Najlepiej samochód z niskim zawieszeniem jednak zostawić w okolicach wjazdu na tę drogę, bo wyżej może być ciężko z przejazdem.
My jednak dojeżdżamy do pięknej tabliczki z nazwą szczytu, która kieruje nas w lewo przez zarośniętą miedzę. Zostawiamy samochód i szybkim krokiem ruszamy przed siebie. Po prawej stronie widzimy las, a po lewej prezentują nam się Karkonosze i Góry Izerskie.
Jak dojść na Wojkową?
Dochodzimy do lasu, nie wchodzimy do niego, tylko skręcając w lewo, obchodzimy go. Po niespełna kilkudziesięciu sekundach dochodzimy do powalonego drzewa. Ku naszemu zaskoczeniu dostrzegamy na pniu drzewa zieloną nazwę szczytu, która nadaje nam kierunek pójścia na wprost. Tak robimy.
Idziemy za zielonymi kropkami i dochodzimy do drzewa z zieloną strzałką. Patrzymy przed siebie i dostrzegamy wbity palik z zieloną końcówką. Po podejściu bliżej okazuje się, że w tym miejscu znajduje się słupek geodezyjny.
Nie wydaje nam się, że tutaj jest najwyższy punkt. Idziemy ciut wyżej w największy gąszcz krzaków i jest. Udało się znaleźć kartkę z oznaczeniem. To miejsce jest wyżej położone niż słupek geodezyjny.
9. Góra Sas – Pogórze Wałbrzyskie
Sas to wzgórze o wysokości 515 m n.p.m. na Pogórzu Zachodniosudeckim. Wzgórze jest najwyższym wzniesieniem Pogórza Wałbrzyskiego, górującym od zachodniej strony nad miejscowością Szczawno-Zdrój. Wzniesienie o wyraźnym, wyniesionym płaskim wierzchołku, wznosi się nad prawym brzegiem rzeki Czyżynka w niewielkiej odległości na południowy zachód od wzniesienia Wzgórze Ułańskie.
Szlak ze Strugi na Sas
Dojeżdżamy do miejscowości Struga. Zatrzymujemy się przed mostem. Jest tam troszkę miejsca na samochód i można tam bez problemów stanąć. Ruszamy przed siebie, prosto do góry. Niby widać ścieżkę, ale zaraz po przekroczeniu potoku ona się kończy. Wspinamy się ostro pod górę i zyskujemy wysokość.
Szukaliśmy innego wyjścia na szczyt, ale nic ciekawszego nie znaleźliśmy. Szybciutko pokonaliśmy nie byle jakie podejście.
Podejście na szczyt
Dochodzimy do jakiejś drogi i idziemy razem z nią. Gdy znajdziemy słupek, który jest po prawej stronie drogi, to skręcamy w lewo.
Teraz już idziemy na sto procent na szczyt. Tak niewiele nam brakuje, ale jednak coś, bo jeszcze widać jak wychodzimy po terenie do góry. Niewiele, ale się podnosimy. Oglądamy drzewa czy czasem nie ma kartki. Wreszcie jest jakiś napis wyryty na drzewie.
Z ciekawości udajemy się jeszcze dalej, po ścieżce otoczonej kamieniami. To dobra decyzja, bo najwyższy punkt i sam szczyt, jest w pobliżu bardzo atrakcyjnej polanki. Partię szczytową wzgórza oraz południowo-zachodnie zbocze, porasta rozległy las głównie liściasty z niewielką domieszką drzew iglastych. Pozostałe zbocza poniżej szczytu zajmują podgórskie łąki i pola uprawne.
O i można tutaj trafić od ronda, od którego przyjechaliśmy. Okazuje się, że tam również można rozpocząć podejście i jest to bardzo ciekawa alternatywa dla naszego sposobu wyjścia. Zejść można do wspomnianego ronda, ale też można tam, gdzie wychodziliśmy, lecz nie jest tam zbyt bezpiecznie schodzić.
Wyjście to jednak co innego. Jeśli dojdziemy do słupka, przy którym skręcaliśmy w lewo i do tej drogi, to super sprawą jest zejście nią bezpiecznie do asfaltu. Kierujemy się nią cały czas, a jeśli są jakieś odbicia i wydeptane ścieżki to kierujemy się bardziej na lewo, właśnie na nie. Dobrym pomysłem jest także wyjście tą drogą na samą górę. Droga leży prawie naprzeciw serwisu opon, a tak dla orientacji to jakieś 200 metrów od mostu, przy którym postawiliśmy swój samochód.
Grodna z Marczyc – Wzgórza Łomnickie i Zamek Księcia Henryka
Po minięciu zbiornika Sosnówka dojechaliśmy do końca małej miejscowości Marczyce. Po wizycie w Kaplicy Świętej Anny, na Patelni i na Zamku Chojnik, chcieliśmy jeszcze zdobyć niewielkie wzniesienie z Korony Sudetów Polskich – Grodną na Wzgórzach Łomnickich.
Samochód zostawiliśmy pod koniec wioski, przy drodze, na niebieskim szlaku, który szedł właśnie na szczyt. Ruszyliśmy razem z nim. 5 minut zajęło nam dotarcie do znaku informującego, że właśnie opuściliśmy Marczyce. Można tą drogą przejechać do kolejnej miejscowości – ale chyba kombajnem ;), bo droga jest bardzo zniszczona, dlatego nie chcieliśmy dalej jechać, tylko zatrzymaliśmy się w bezpiecznym miejscu.
Ruiny Zamku Księcia Henryka
Po kilku minutach marszu po asfalcie szlak odbija w prawo, a my razem z nim. Wchodzimy do przyjemnego lasku, który prowadzi nas po prostej ścieżce. Po prawej stronie widzimy stary i zniszczony dom. Łagodna ścieżka dość szybko się kończy i zaczyna się podejście. Najpierw jest jeszcze jako takie, a potem przy odbiciu w lewo trzeba się sporo namęczyć. Widzimy już Ruiny Zamku Henryka, czyli już jesteśmy prawie na Grodnej.
Ja ruszam ostro pod górę, a Angelika wolnym tempem, bo robi jeszcze zdjęcia, żebyście mogli obejrzeć fotorelację :). Zza drzew wyłania się sztuczny zbiornik Sosnówka i majestatyczne Karkonosze. Po bodajże 30 minutach trasy jesteśmy na Grodnej. Kolejny szczyt Korony Sudetów Polskich za nami :).
Zamek Księcia Henryka – historia
Na Grodnej znajdują się Ruiny Zamku księcia Henryka. W pierwszej połowie XIX wieku, książę von Reuss zbudował tutaj romantyczną budowlę w formie ruiny gotyckiego zamku z okrągłą wieżą widokową z blankami i dwiema izbami, pełniącymi funkcję schronu myśliwskiego. W 1816 roku, Grodną odwiedziła księżna Izabela Czartoryska, bawiąca na kuracji w Cieplicach. Fakt ten opisała w swym dzienniku z podróży – Dyliżansem przez Śląsk (wyd. w 1968 r.).
Wchodzimy do ruin i oglądamy dokładnie pozostałości. Następnie kierujemy się po schodach do góry. Jakże jest nasze zdziwienie, jak docieramy na ostatnie stopnie. Okazuje się, że schody się kończą, a na samą górę można wciągnąć się na sznurku. Nie wiemy, czy jest on mocno przywiązany, czy to tylko atrapa, dlatego nie ryzykujemy, ale skoro schodów dalej nie ma, to wychodzić na to nie można, a sznurek zawiesili pewnie jacyś lokalni bywalcy.
Schodzimy na dół przed zamek i oglądamy go dookoła. Może akurat coś ciekawego zobaczymy. Zauważyliśmy tylko krzaki, kamienie i przepiękne widoki na okoliczne pasma górskie :).
Chwilę siadamy, a potem ruszamy w drogę powrotną, tym samym szlakiem. Kilkadziesiąt metrów niżej znajduje się cudowne miejsce widokowe, nazwane Urwiskiem. Dochodzimy do niego i wychodzimy po kamiennych schodkach.
Nie możemy sobie odpuścić takich widoków i siadamy na kilka chwil. Słońce próbuje się przedrzeć przez chmury i bardzo ładnie wyglądają promienie opadające na pobliskie wzniesienia. W oddali jest także Zamek Chojnik, na którym byliśmy kilka godzin temu :).
Gardzień – Obniżenie Ścinawki
Czytaliśmy o szczycie Gardzień, który zaliczany jest do Korony Sudetów Polskich z lekkimi obawami. Na szczyt nie prowadzi żadna ścieżka, droga, ani nic. Tam jest istny kamieniołom.
Jak dojść na Gardzień?
Samochód zaparkowaliśmy na poboczu przy drzewach. Sporo od tablicy informującej, że jest zakaz ruchu, bo przeprowadzane są wybuchy w kamieniołomie. Kiedy jest wybuch, nie można przebywać za szlabanem i tablicami informującymi o tej sytuacji, bo może wystąpić zagrożenie życia. Wybuch jest bodajże o godzinie 10 do 10:30 i potem około 12:00.
My od zaparkowanego samochodu szliśmy po drodze do końca pola uprawnego i zaraz jak tylko się zaczęła łąka, skręciliśmy w prawo właśnie na nią. Szliśmy po zarośniętej trawie, ale po kilkuset metrach weszliśmy na jakieś ślady ciężarówek, więc szło się dużo lepiej. Doszliśmy do najbliższych drzew i szliśmy obok nich już w górę. Cały czas huczały maszyny pracujące na kamieniołomie. Bardzo byliśmy zdziwieni, że taki szczyt należy do Korony Sudetów Polskich i chyba nie powinno tak być.
Tutaj jest małe nieporozumienie. Nie wiadomo czy można w ogóle wchodzić na ten teren, czy nie. Chcąc uniknąć jakichś problemów, po prostu bardzo szybko szliśmy ostro pod górę. Zasada – jeśli jest pod górę, to idziemy dobrze. Cały czas pod górę i przed siebie. Przecież nie wiadomo co pracownicy mają w planach. I takim sposobem dotarliśmy do tabliczki z oznaczeniem szczytu i słupka pomiarowego.
Gardzień – szczyt
Szczerze powiedziawszy, szczyt Gardzień nie jest taki głupi. Z niego widać Góry Kamienne, Sowie, Bardzkie i Stołowe. Na zachodzie widać masyw królowej, czyli Śnieżki. Na wschodzie na pewno zobaczymy masyw Śnieżnika. Porobiliśmy zdjęcia i nie czekając na nic, zaczęliśmy wracać. Oczywiście tą samą trasą, bo było najbezpieczniej. Nie przechodziliśmy typowo przez teren, gdzie akurat są maszyny, tylko przez zwykłe krzaki i łąki.Za niecałe piętnaście minut dotarliśmy do samochodu.
Właśnie pisząc ten opis, natknęłam się na informację, iż teren góry należy do Kopalni Melafiru Tłumaczów. Polska spółka z kapitałem zagranicznym wykupiła terem 80 hektarów powierzchni góry i wydobywa melafir, z którego jest ona zbudowana. Materiał, jakim jest melafir, wykorzystywany jest do budowy autostrad. Ponoć całość to teren prywatny. Szczyt góry jako tako istnieje.
Tabliczka i punkt pomiarowy na szczycie dalej są. Teren nie jest ogrodzony i nie ma żadnej informacji umieszczonej w pobliżu, że nie wolno wchodzić. Sam szczyt dalej należy do Korony Sudetów Polskich, choć w pobliżu cały czas trwają prace wydobywcze, które mogą być powodem zagrożenia życia. Podobno kiedyś pracownik ochrony powiedział, że na szczyt nie wolno wchodzić. Zresztą nie ma takiej potrzeby dlatego, że w portierni kopalni istnieje specjalna pieczątka, która jest uznawana przez PTTK.
Grodczyn (Grodziec) – Wzgórza Lewińskie
Po Górach Stołowych nastał czas na Wzgórza Lewińskie i kolejny szczyt do Korony Sudetów Polskich, czyli Grodczyn, nazywany także Grodźcem. Pewnie nazwa tychże wzgórz nikomu nic nie mówi, dlatego powiem, że znajdują się one w pobliżu miasteczka Duszniki-Zdrój.
Zielone Ludowe – Grodczyn szlak
Minęliśmy je już w godzinach popołudniowych i dojechaliśmy do wioski Zielone Ludowe. Niby na Grodczyn idą 2 szlaki. Jednym z nich jest czerwony Główny Szlak Sudecki idący z Duszników do Kudowy, więc to nie byle co. Drugi zaś to zielony biegnący z Lewina Kłodzkiego do Lisiej Przełęczy w Górach Stołowych, na której parkuje się, chcąc iść do Błędnych Skał, także wiemy, dokąd prowadzi.
Nie decydujemy się iść za znakowanymi szlakami tylko na przełaj pod górę. Zatrzymujemy się gdzieś na poboczu i kierujemy się po polach do przekaźnika, który znajduje się w najwyższym punkcie. Będzie to dobry punkt orientacyjny. Las jest przerzedzony i widać go przez większą część trasy. Mając już małe doświadczenie z odnajdywania punktów poprzez obserwację terenu i czytanie mapy, nie obawiamy się już o możliwość zagubienia się. Idziemy dokładnie od tamtego gospodarstwa widocznego na dole.
Idziemy z granicą lasu po łące. Widoki mamy bardzo ładne. Gdy teren przed nami zaczyna opadać, przed nami widzimy młody las świerkowy, to skręcamy w lewo, bezpośrednio do lasu. Teraz idziemy tutaj, gdzie jest najwyżej. Nie mamy żadnej ścieżki. Las jest wyczyszczony, gałęzie nie zalegają i dobrze się idzie.
Zdjęcia zostały wykonane podczas schodzenia w kluczowych punktach. Zauważamy siatkę, a ona prowadzi nas pionowo w górę. Na jej końcu pojawia się dość dobra droga. Skręcamy w lewo i lekko pod górę zdobywamy wysokość. Docieramy do najbliższych drzew i od razu odbijamy w prawo. Można iść cały czas za drogą i również dojdziemy na miejsce.
Grodczyn (Grodziec) szczyt
Jesteśmy już prawie na samym szczycie. Widzimy budynek i czerwono-biały przekaźnik. Uff. Jesteśmy na miejscu :). Szukamy oznaczeń i jest upragniona tabliczka.
Przez najwyższy punkt nie przebiega szlak, tylko omija go nieco niżej. Do przekaźnika po prostu trzeba trochę podejść, ale to nie jest duży problem. Po kilkunastu minutach wracamy tą samą trasą do samochodu.
Sikornik – Wysoczyzna Międzylesia
Takiego szczytu jeszcze nie było. Można na niego wyjechać samochodem, a nawet może wyjść na niego chłopek z Google Maps. Sikornik jest tak blisko drogi, że wstyd by było, jakby się wyjechało na sam szczyt, dlatego decydujemy się zostawić samochód jakieś 200 metrów poniżej, przy szlakowskazie ;).
Szlak na Sikornik – Korona Sudetów Polskich
Przejechaliśmy przez Międzylesie i dotarliśmy w okolice Sikornika. Szczyt niczym szczególnym się nie wyróżnia z okolicy. Poniżej przebiegają dwa szlaki turystyczne: żółty z Międzylesia do Boboszowa i czerwony z Międzylesia do Pisar. Bierzemy tylko mapę i ruszamy na podbój wzniesienia.
2 minuty i jesteśmy na miejscu. Co to było za wyjście :). Korona Sudetów Polskich to bardzo specyficzny projekt. Pół szczytów bez szlaków, bez jakichkolwiek opisów jak na nie dotrzeć. Ciekawe kto to opracowywał.
Włodzicka Góra – wieża widokowa. Obniżenie Noworudzkie
Ze Świerków Dolnych kierujemy się zielonym szlakiem na Włodzicką Górę. Wiemy, że za jakąś godzinę powinniśmy ją zdobyć. Żeby nie obchodzić asfaltem torów kolejowych, to przechodzimy przez nie w miejscu, gdzie robią to miejscowi. Zaoszczędzamy dobre 15 minut i nogi, bo od razu wchodzimy na przyjemną drogę.
Jest niedziela, a ludzie normalnie pracują. Dziwne jest to dla nas, bo dzień święty się powinno święcić, jednak nie każdy wychodzi z takiego samego założenia. Z asfaltu schodzimy w lewo i idziemy lekko pod górę, po prawej stronie mijając zamieszkałe domy. Uchodzimy kawałeczek i skręcamy w lewo, wychodząc na łąkę.
Teraz pniemy się do góry, w kierunku lasu. Przed nami maszeruje dwójka turystów. Dalej idziemy dwoma szlakami – czerwonym i zielonym. Przez 20 minut wędrujemy łąką, oglądając za sobą bardzo atrakcyjne widoki. Najlepiej widać Wielką Sowę i wieżę widokową na jej szczycie.
Docieramy do lasu i zaczyna się pierwsze poważniejsze podejście. Po chwili jesteśmy już przy jakichś kamiennych pozostałościach. Zachodzimy w głowę, co to może być. Czy to może już szczyt i ruiny wieży? Coś niemożliwe. Para przed nami stwierdza, że to właśnie Włodzicka Góra i dalej już nie idą. Z samej mapy wynika, że to nie może być tutaj. Poszerzając swoją wiedzę, dowiedziałem się, że to pozostałości obiektu do załadunku i transportu kamienia z pobliskiego kamieniołomu. Są dość naprawdę dość spore pozostałości.
Włodzicka Góra – szczyt
Stamtąd należy iść dalej za szlakami w górę. Czerwony szlak odbija w pewnym momencie w prawo, a my za 10 minut jesteśmy na szczycie. Witają nas ruiny wieży widokowej, tabliczka z nazwą góry, miejsce na ognisko i ławki.
Rozsiadamy się, żeby zjeść w końcu śniadanie, bo Angelika głodna, zresztą tak jak na każdej wycieczce. Po kilku chwilach słyszymy głosy i z dołu dociera grupka turystów. Zawiedzeni trochę, że brakuje widoków, postanawiają wyjść jak najwyżej, po schodach, które jeszcze się uchowały. Jest to niebezpieczny manewr, jednak sami to robimy, jak już się trochę zwolniło.
Trochę jednak widać. Zwłaszcza Góry Sowie dobrze wyglądają. Szlak zielony idzie dalej do Nowej Rudej, a my tym samym co przyszliśmy, opuszczamy Włodzicką Górę. Schodzimy bodajże 20 minut, bo zaczyna padać. Szybko pakujemy się do samochodu i jedziemy dalej…
Pozostałe szczyty do Korony Sudetów Polskich ze szczegółowymi opisami
- Ślęża w Masywie Ślęży,
- Wysoka Kopa w Górach Izerskich,
- Skopiec w Górach Kaczawskich,
- Ostrzyca na Pogórzu Kaczawskich,
- Śnieżnik w Masywie Śnieżnika,
- Śnieżka w Karkonoszach,
- Zadzierna w Bramie Lubawskiej,
- Borowa w Górach Wałbrzyskich,
- Waligóra w Górach Kamiennych,
- Wielka Sowa w Górach Sowich,
- Kłodzka Góra w Górach Bardzkich,
- Szczeliniec Wielki w Górach Stołowych,
- Orlica w Górach Orlickich,
- Jagodna w Górach Bystrzyckich,
- Postawna w Górach Złotych,
- Biskupia Kopa w Górach Opawskich.
Nie macie gdzieś może opisu dojścia na Skalnik – najwyższy szczyt Rudaw Janowickich?
Mamy. Wpisz w wyszukiwarkę blogową, albo w Google: Skalnik – mynaszlaku
Książeczkę GOT mam, więc skorzystam z rady. Dziękuję za szybką odpowiedź 🙂
Gdzie można kupić tą książeczkę weryfikacyjną? Korona Sudetów (czyli jak rozumiem niemieckich i czeskich też) jest dostępna, ale Korony Sudetów Polskich nie mogę nigdzie znaleźć. Pomożecie?
Według regulaminu: książeczka weryfikacyjna zdobywcy KSP, kronika wycieczek prowadzona własnoręcznie lub książeczka GOT. Myślę, że najlepsza będzie książeczka GOT-u, bo jest mała i poręczna.